ROZMOWA LIRYCZNA - POEZJA O DZIEWCZYNIE (OFREIDA - część 2)

Andrzej Feret

 

OFREIDA – część 2 *

 

Gdy boisz się czasu lata to się nie bój, prawdą jest to, że piramidy stoją nieporuszone,  żyjesz – to dobrze , marzysz – to jeszcze lepiej, ale nie płacz! – piramidy, oazy i fatamorgany są tylko na pustyni, a lato się powtarza.

 

ROZMOWA LIRYCZNA

(z cyklu PIEŚNI POŚRÓD SŁÓW)

POEZJA O DZIEWCZYNIE

 

Dialog prowadzą: Hubal-d i Andromacha

 

(od czasu do czasu Echo)

 

 

 

Echo (WŁAŚNIE TY):


Własne bycie to sny, wszelkie okamgnienie,
Własne cielesne dni, co bym nic nie zmienił.

 

 

Hubal-d:


Moja trwoga tak trwa,
Cudny mrok pomiędzy nami,
A szczęścia nocy blask,
Co byś ty pomiędzy pieśniami.


śpiewałaś spokojem, szminką krwawą z ust,
Takim byłem znojem, w świecie wiolinowych ud.

 

 

Andromacha:


Kiedy ciebie wspominam,
I tak rzewnie wciąż płaczę,
Pragnę na powrót westchnienia,
Wiem, że kiedyś zobaczę.


19 czerwca, 2017

 

 

Andromacha (MIEJSCE ZAMIESZKANIA):


Z zazdrości wiary w swoje skrzydła,
Na pędach burzy i uniesień,
Poupadały młode lata,
Lata zazdrości i wyniesień.


jest władcze słowo co gwar ptasi,
Gna poszukując wśród jesieni,
Pragnęły ptaki śpiewać wiosną
I swoją szansę w miody zmienić.


jest pewien wymiar na tej ziemi,
Wymiar naszego zamieszkania,
Gdzie w smutne dusze ktoś przemienił
I wziął zaczątek zaufania?


Po ścieżkach zimy przyszli ludzie,
I miast owoców raju zbierać,
Szukają ciągle mętnych złudzeń,
Oni więc przyszli poumierać.

 

jest pewien wymiar do serc raju,
I są źli ludzie co tu przyszli,
jest wymiar-miejsce zamieszkania,
jest taki kraj, w śnie, co nie uśnie,


jest wymiar-miejsce umierania.


18 czerwca, 2017

 

 

hubal-d (ZAPATRZENIE):


Kiedy wznoszę oczami dziewczynę,
Porannego spadku,
O poranku zmierzchu,
Ruina na nowo we śnie ginie,
Tam kształty stokrotek jaśminowych blasków,
Cała jesteś w śnie, we winie.


Tak bym z chmur spłynął,
W słowach konwalii majowych,
Byś była moją dziewczyną jedyną,
Słodką, skrzętną –
W wypełnieniach w słowy,
Bym twoją miłością przeminął,
By zagasły cienie zagrane we mowy,
W spotkaniu z wieczorną jedyną.


Całą jesteś ogrodem albo tyś jeziorem,
W ogniach w taflach zasłon przemienionych dróg,
W pragnieniach prawdziwych,
Bym całą tobą był strojony,

Z tobą zapatrzony,
Bym cały był tobą i prawdziwym z snów…


Tak wciąż pamiętam z tamtymi dni,
Kiedy za dłonią w dłoń my zakochani,
Szlochaliśmy w wieczornych słowach w sny,
Takimi byliśmy w sobie wybierani.


W wichrach majowych,
W pieśniach konwalii białych,
W spotkanych dniach, nie licząc godzin,
Miła ty cała w snach w oczu zabieranych nocami,
Całą sobą pięknie we mrokach całą sobą chodzisz.


20 czerwca, 2017

 

 

Hubal-d (ŚNIEŻNA PANI):


Z mojego hymnu słów tak wiele,
Tak trwałem w hymnie w środku nocy,
Od kiedym w czasie hymn z weselem,
Popatrz ma miła w moje oczy.

Spróchniałem w nocy w dróg zagraniem,

 

 

Echo:


W słowami tkliwe światła kresy,
Gdzie się skończyłaś boga graniem,
I zaświtałaś łąką w biesy.

Nielekkie słowa, ważniejsze sny,
W pośrodku wszelkich wytłumaczeń,

 


Hubal-d:

 

Wygórowane w twoich zmowach,
Gdzie tak pragnąłem? – że tłumaczę.

Zagrałaś cicho w me ramiona,
Mam ciebie całą gdzie spotkania gra,
Cała ty – nie mamy w słowach słowa?

 

Echo:


Szukajmy siebie – to miła śnieżna gra.


luty, 1990

 

 

Echo (WYPROMIENIENIEM):


Mówmy sobie namiętnie,
Od słów co z rosy wyrosły,
Tchnieniem ust kolorami,
Konwalią Pani wiosny.


 

Hubal-d:

 

Wtedy spojrzysz mi w oczy,
Tak bym skonał w błękicie,
I niczego nie zgubił,
Z kwiatów wiosny zachwycie.

Wypromienieniem całym,
Rozkosz wziętą w niewolę,

 

 

Andromacha:


Sukni spływającej atłasem,
Czyż się kiedyś wyzwolę?


 

Hubald:

 

Powiedz Pani bo nie wiem,
Siostro bieli w konwaliach,
Zrywać pragnę tak wiosnę,
W majowych tulić barwach.


wrzesień, 1990

 

 

Echo (Z OCZU ZAZDROŚCIĄ):


Żyjmy zdrowiej bez grzechów,
Życie ma być spokojne,
Grzechom słońce nie szlocha,
Srebro w blasku nie blednie.


Żyjmy jak da się tylko,
Gdzie są łąki a kruki
Rozpięły smutki nocne,
Zaczarowały mroki.

 

 

Andromacha:


Mój wiek nie licz kochanie,

 

 

Hubal-d:


Żyj sobą kolorowa,
Bez twoich kolorów zginę,
Potrafię i ja kolorować.

 

 

Andromacha:


I ułożymy miłością,
O tym, że ja i miłość,
Spotkań z oczu zazdrością –
Wiekami nie przeminą.


wrzesień, 1990

 

 

Hubal-d (W NIEWOLĘ):


Nam się śpieszy niedoczas,
W chwil jak w trawy przerosłe,
śnieniem kiści nut gron znak,
Zabierając w snów trzosy.


Kiedy wyznasz kochana,
Żem wpatrzony w błękicie,
Przecież byłaś we głębi,
łzą tęsknoty w zenicie.


Chwil ze chwili stęsknieniem,
Kwiatów wziętych w swawolę,
łzą śpiewając w rozkwicie,
Bym się zaklął w niewolę.


Przecież powiesz, ja nie wiem,
A ja powiem – tyś różą,
Czule dotknę wyśnienie,
Czule serce przytulę.


wrzesień, 1990

 

 

Hubal-d (PRZYJAŹŃ CZY… KOCHANIE):


Gdy brodzę drożyną,
jesiennego deszczu,
Gdy znajduję dreszcze,
Tam szukam przemiła,
Co mnie z oczu czyni –
Byś zawsze mi była,
Byś zawsze trwożyła,
W wieczorne majowe me szczęście.


We słocie konwalii,
W koszykach słonecznych,
Tam pędzlem w ogrodach,
jam malarz wspaniały,
We chmurach niebiesnych,
W niedzielach cielesnych,
W miłosnych spacerach wytrwałych.


W wiosennym powiewie,
We chmurnym zawiewie,
Spotkajmy się dwojga pielgrzymi,
W aniołach przystani,

W aniołach godziny,
W aniołach ty moje wybranie.


Tak powiedz przemiła,
o co światu chodzi,
We dniach i w godzinach,
Tak świadkiem jam twoim,
W cudownej przystani,
Czy nie jest to tylko słów przyjaźń?


wrzesień, 1990

 

 

hubal-d (KIEDYŚ ZAPYTAM):


Boś była pszenicą sierpniowego zmierzchu,
Odnaleźć raz jeszcze gdzieś miła rozkwitła,
Bom z tobą złączony w cień słonecznych malin,
W wiśniowym chruśniaku dotknął ciebie całą.


Przed ciekawskim wzrokiem zgarnąłm byś nie zgasła,
W trawach ogni jędrnych i w mglistych przestrzeniach,
Tak cię wciąż wspominam – tak jak i we święta,
Wiedliśmy w bolączkach o porannych brzaskach.


W sierpniowym zasiewie, pewnie się tak zdarzy,
W muzyce wyśnienia w środku naszych marzeń,
Kiedyś spotkam ciebie i zapytam rzewnie,
Kim byłaś dziewczyno? Któż kochał tak pięknie?


sierpień, 1990

 

 

Andromacha (W SMUTECZKU):


Poranne smutki myśmy,
Zawinionych muśnięć nad ciemnią,
Tam wstępujesz w rój wyspy,
Zaśpiewanej i mknącej przyziemnie.


Na śnie wysłuchanych zmówień,
Osnuwanych marzeniem,
Snujących się wypowiedzeń,
Zapatrzeń moich w ciebie.


Tam snujesz nić wytchnienia,

Malowanej z mocy czasu,
Wynioślej w kres śpiewanej,
Zagadkową granią lasu.


W zapowiedzi szerokiej przypływie,
Takiej co się nie wstydzi historia,
I w smuteczku lekkości motylej,
W perłowych sadów znojach.


sierpień, 1990

 

 

Hubal-d (Niepoznana):


Kiedy słowem byłaś niepoznanym,
Pośród gwiezdnego nieba,
Żyłaś w jasnych mgławicach,
W bezmiarach ziemskiego piekła.


A ja patrzyłem na gwiazdy w ramionach,
W smutne szare jasne noce,
Bym usłyszał z ślepca przyjdź mi,
Snując blaski wypowiedzeń.


A skończywszy swoje śnienia,
W muzyk świateł wypomnionych,
Ponad senne wyniesienia,
Tam spotkałem ciebie w drogi.


sierpień, 1990

 

 

Echo (ADAGIO):


Snują się sady jesienią w ustach,
W szczebioty kolorowe,
I kują srebra podkowy gusła,
W czerwieniach owocowych.

 

 

Andromacha:


Rozkładają takie nienapisane historie,
A potem czyhają i tulą dla otuchy,
Zrodzone pomiędzy nami z oczu,
Wiosny wspomnień w czułe podmuchy.

 

 

Hubal-d:


Cichuteńko zamilkniesz w czerwieni,
Wymruczanej w kołysankach nocy,
ja kot czarny – ty moja branka,
Nie ujdziesz w ciemnościach nocy.


Kiedy zaś będziemy otuleni,
Nie z czerwieni blasków jeno z bieli,
ja białym winem ścieżki uczynię,
Czerwonym odpowiesz po kądzieli.


październik, 1990

 

 

Hubal-d (NIEKIEDY I CZASAMI):


Niekiedy spotyka mnie całość stworzenia,
A niekiedy muszę z dłoni tylko czytać,
Czasami się sam zapominam,
Czekam ciebie – bo tyle w nim piękna.


Niekiedy jest coś co mnie zniewala,
Czasami każe wierzyć namiętnie,
Niekiedy się więc zapominam, byś była,
W zmówinach zawsze przepięknych.


Czasami i niekiedy dzień za dniem gada,
A tragedii wcale nie ma,
A niekiedy przychodzą chwile czasami,
Że zawsze ciebie nie mam.


październik, 1990

 

 

Hubal-d * * * (A GDYBYŚ KIEDYŚ):


A gdybyś kiedyś spytała smutno,
W ten cień wczorajszych marzeń i wspomnień,
Takim byś była smuteczkiem wiernym,
W ziemi niczyjej z niczyich pragnień?

 

 

Andromacha:


Smutnym westchnieniem rozjaśnię czerni,
W jutrzence tęsknej serce otworzę,
W kolorowanej wyśnionej bieli,
Z marzeń kroplami duszę ci stworzę.

 

 

Hubal-d:
 

Byś miała jutro takie jak pragnę,
I abyś wczoraj już zapomniała,
I wszystko miłe wyniosła z głębin,
Byś sobą całą mi już śpiewała.


jeśli mnie czytasz to już uwierzysz,
O nic nie proszę – byś tylko była,
Z bliska, z daleka i twoich wspomnień,
Byś była jedną i byś tworzyła.


październik, 1990

 

 

Echo (W GRABIEŻY SERCA):


Tam zostały smutki przedwieczne,
W uciszeniu głosów w ciszy mroków,
W słoneczne blaski w powieki wieczne,
W nocnych tuleniach – i ze mroków.


 

Hubal-d:

 

Mnie nie odpowiada brak ciebie miła,
Żem miał uwierzyć w obiecywane,
Ciebie więc nie mam więc co za chwila,
Co dała myśli tak opętane.

 

 

Echo:


W grabieży serca nieprawdy nieba,

 

 

Hubal-d:


Uczynię wszystko abyś wierzyła,
Tylko w me słowa i zapewnienia,
I abyś tylko mną zawsze żyła.

 

 

Andromacha:


jak mnie więc czytać w słów uproszeniu,
W łąki zielone i w lasy czułe,
jak mam nazywać ciebie w imieniu,
jak mam w twe oczy wpatrywać czule.

 

 

Hubal-d:

 

Byś nie zagasła w moi obrazie,
Byś zawsze była z oczu westchnienia,
Byś zawsze grała swą postać w darze,
Byś nie odeszła bez wytęsknienia.


październik, 199

 

 

Andromacha (PODRÓŻUJĘ I):


Czuję ciebie wspaniale,
Westchnieniem w bezpieczne jutro,
Zanurzając się w mroki czarowne,
Wspływam łzą twojego jutra.

 

 

Hubal-d:


Wyniosę cię w świetle pływu,
W dłoniach co pieszczę w poznaniu,
W spadku wody twojej w gracjach,
Ach, tak czekam byś była we graniu.

 

 

Andromacha:


Podróżuję przy twoim śnieniu,
Poznaję serce w smużeniu twojemu,
We słowach radości nieskończonych,

 

 

Hubal-d:
 

W głosy w czerwieni ust urody w wyśnieniu.


październik, 1990

 

 

andromacha (PODRÓŻUJĘ II):


Zerwij mnie proszę smuteczkiem wiecznym,
W ułożeniu twego ciała w płomieniach,
W nagości w pożądaniu przedwiecznym,
W dłoniach dotyku w westchnieniach.


Kreuj mnie wytrwale w piosenki miłosne,
Barwną gracją w usta tak wyśnione,

 

 

Hubal-d:


W ponagleniu chwili cały niech zginę mrocznie,
Tak tyś mym echem w perłowym oddechu zastaniem.


Ponagleniem pomiędzy moimi ramionami,

 

 

Andromacha:


I przestrzenią rozłożoną w udach wiecznych,
Wypowiadam i szeptam pomiędzy kolanami.
W zauroczeniu miłości przedwiecznej.


październik, 1990

 

 

Hubal-d (ZAGADKA WESTCHNIEŃ):


Zawsze mi byłaś obiecywaną,
W słowie co z oczu nie będzie zbytkiem,
W powiece, w której jest twoja rana,
W tęsknocie wspomnień jesteś mi świętem.

 

 

Andromacha:


Wypowiedz proszę w swym pięknym świecie,
Ud kołysanie w me otoczenia,
W powieki w rzęsach takich zapomnień,

 

 

Hubal-d:
Zagadką westchnień zawsze żeś była.


A gdybyś do mnie stęskniła serce,
Wspomnij na ranie w uczynkach smutnych,

 

 

Andromacha:
W słowa śpiewanie w zgaśnienia zanim,
Pozwolę sercem me serce zranić.


październik, 1990

 

 

hubal-d (PRZEKROCZYĆ FRAZĘ):


Zaurocz ustami w wypowiedzenia,
Powróć do wspomnień, nie trwoń z marzenia,
Pomiędzy duszą zawsze stęsknioną,
W prawdziwych formach, tak tyś stworzona,

O czyny mroczne, czyny prawdziwe,
W wypowiadanym z natchnień z tej jednej chwili,
W natury ciała, co gibkość w słowach,
Wiernym i pięknym zawsze z zapomnień,

W sztukach cielesnych w prawdzie spełnienia,
W przedwiecznych graniach w wypowiedzeniach,
Snując się z Tobą nad nicią czasu,
Przekraczać frazy wgrywane w czasie.


październik, 1990

 

 

hubal-d (WIEM):


Sama mnie spytasz co będzie jutro,
jak z chwil minionych, z minionych wspomnień,
Cała ty będziesz w spełnieniach pragnień,
W kresach wyśnionych i dniem powitań.

 

 

Andromacha:


Takim mnie garniesz gorącym wzrokiem,
Że słowom trudno całym uwierzyć,
Tylko co z oczu prawda zaśpiewa,
W bieli stronicom i nutkom zwierzeń.


I ciągle wgrywa z koniecznych zdarzeń
 

 

Hubal-d:

 

Sam już nie mogę zbędnie uwierzyć, że
będziesz czuła w niezbędnych chwilach,
Cała w spełnieniu, cała z zawierzeń.


I nazwę „pragnę” tak, że mi „jest miła”,
Że wiem – a że proszę abyś została,

 

 

Andromacha:

 

Co w ziemi w sercu jest niekonieczne,
W witrażach z oczu i z naszych zmagań.

 

 

Hubal-d:

 

Grobem westchnieniom rozświetlę ciszę,
By cień co odszedł światełko witał,

 

 

Andromacha:


I rozprowadzał powieki marzeń,
Czasu kroplami różem przywitał.


październik, 1990

 

 

echo (PRZENIKAJ):


W tuleniu z daleka i w ciszy bezpiecznej,
W rozespaniu w słoneczne blaski,
W ciemnościach z nocy srebrem przedwiecznym,
Sercem przytuleni w roześmianie brzaski.

 

 

Andromacha:
 

Tak mi że dobrze w czułości z tulenia przy piersi,
Tak trudno szczęściu swemu uwierzyć,

 

 

Hubal-d:


W pełni z obrazu śniadego lica pieścisz,
Z oczu głębokich w natchnienie z wierszy.


Tak więc przenikaj co napisane, żebym
z bliska dotykał co tobie dane na wieczność,

 

 

Andromacha:


W oczach odczytam me zakochanie
z piersi, więc czytam ciało i …


wybranie we wieczność.


październik, 1990

 

 

Andromacha (ZŁOTA DROGA)

 

Zapytaj mojego słońca
O szczęście, którego nam brakuje,

 

 

Hubal-d:


Zapytaj jedyna u słońca,
Kiedy nam lica pomaluje.


Zapytaj i nie trwóż jedyna,
Słoneczka i jego złota,
Zapytaj słoneczka gdy rosa,
O brzasku gdy księżyc też pyta.


Zaśpiewaj słoneczku piosneczkę,
I pytań nie chowaj we świetle,
dowiedz się kiedy z nami,
Zaśpiewa dnia pioseneczkę.


 

Andromacha:

 

Więc zapytaj niech nam odpowie,
Niech nie kryje wiary przed nami,
Niech słoneczko odda pięknem,
Nie złotą nam drogą nie mami.


listopad, 1993

 

 

echo (W ZIMACH):


Zimowe czasy zbyt kolorowe,
Bielą podnieśmy wybraniem w kryształ,
W śniegach zapiszmy zagrane w księżyc,
W czarne i białe sny spopielone.


Cóż bym nawijał w księżycach głucho,
W zimach i bielach w smutki pieszczące,
Wybrzmiałym dźwiękom zawsze zbyt głucho,
Wybranym „nie ma” wybierać z książek?


Smętnie w bezcenność leci na przestrzał,
Snuje nić w licach i więdnie czule,
Burgund rozlewa na czasów niciach,
Spadając dreszczem wiecznym – ty książę.


wrzesień, 1990

 

 

Andromachy monolog (W BLUSIE):


Kim na przestrzał winić kobietę,
Za zimową czułością przesłaną,
Co jak przestrzeń teatrem podniety,
Brodząc w deskach sponiewieraną.


On zaś powie: ty tylko wychwalasz,
W blusie nutek smętnej pieśni natchnienia,
Nie szukajmy dziewcząt ze wstydu świata,
Wolnością sobą wychwalaj.


Zawołajmy o to co należne,
I jak dorosły zmuśmy we słowach,
Pomiędzy kokieterią a konkretem,
W niebach głosie nam zawołać.


We czynach co jak kołdun zniewala,
I grajcem na harfie przycina,
Ze srebra komuś w gwieździe otwiera,
W wierszu jest tylko w przebrzydłych.


sierpień, 1990

 

 

Hubal-da monolog I (TRYPTYK O SŁOWIE):

 

I. Ty


Słowo najdroższe a wątków tyle,
Co oczu dwoje całe wybranie,
I nutek wiele a serca dwoje,
Usta we serca zauraczane.


Najdroższe słowo, na które czekam,
W błysku spojrzenia pierwszego bycia,
W duszy tak było skryte w niepamięć,
Słowo, w nim giniesz i w jego szczęścia.


Najdroższe granie, pragniesz wyjść z cienia,
śladem i dźwiękiem tworzy wizaże,
Słowo jedyne zawsze zagrane,
Najdroższe słowo mojego szczęścia.


październik, 1990

 

 

II. SŁOWO


Westchnij w niebiosa gdzie ptaki wolne,
Gdzie linii lotów nikt nie obniża,
Westchnij i wspomnij na słowo czułe,
Ptakom w wolności dodawaj w skrzydła.


Odrzuć brwi czasu czarne w zachodzie,
I przetrzyj myśli abyś zatrzymał,
Kolorem tęczy w barwach ze wspomnień,
W skrzydłach kolorów byś wciąż odżywał.


We kresach grania gdzie teatr nieba,
W kurtynie ciągle smutnie spuszczonej,
W oddechu piersi w cieniach strapienia,
Za słowem wiatrów w boga teatrze.


Unoszę siebie nie patrząc czasu,
Pięknem twych oczu wzbijam się w niebo,
jak ptak co wolny poza nić czasu,
Unosi linie słów twoich w słowo.


październik, 1990

 

 

III. W JASNOŚCI SŁOWA


Wsłuchaj się w rosie mojego jeszcze…
Nic nie widziały moje oczy?
Twoje niech ciało zraszają deszcze,
W słuchaniu serca w stylu pomroczeń.


Zaświeć pożogą ten czuły dotyk,
Niechaj ja spłonę przewolnym ptakiem,
W lekkości uda w rym kołysania,
Niechaj zamroczy z lekkości marzeń.


W jasności słowa wypowiedzenia,
W czułości ciała pozwól byś była,
Mojego serca w rytm ślicznej strofy,
W liniach nieskreśleń i zniewolenia.


jakim ja będę po chwili piękna,
Takim, że będę cały w słuchaniu,
Nakarmisz ciała i duchem skruszysz,
Będziesz kolorem w mym pokalaniu.


wrzesień, 1990

 

 

Hubal-da monolog II (WARKOCZE PLECIESZ):


Warkocze splatasz wciąż dla mnie miła,
Bez czerni mroków jeno w marzenia,
W pogodę serca byś była, jesteś,
W warkoczach miękkich byś mi tworzyła.


W warkoczach słowa, w warkoczach ciała,
We włosach skrzętnie tak zaplatanych,
W kokardach westchnień uniesień plotła,
Warkocze czarne uniesień białych…


jest kołysanka w warkoczach splotów,
W duchy przemroczne, słowem, marzeniem,
Wykołyszemy marzenie splotem,
W światłach do świtu i całym tchnieniem.


I w jasne świty – niech wiernie splotą,
W cielesnym splocie, niech nas słuchają,
Cieniste noce zawsze nam plotą,
Strudzone słowa niech sploty znają.


październik, 1990

 

 

Hubal-d (W KROPLACH WICHRÓW):


Gdybyś mową w burzy,
W wypowiedzeniach tak schowanych,
We wszystkich zagraniach sennych,
Bym ja wierny z wybranych.

 

 

Andromacha:


jakim więc w oczu natchnienia,
Wichrowym wzgórzu miłości,
Zmaganiach z lasów w zieleniach,
Mojej do ciebie złości.

 

 

Hubal-d:


jeśli zdrada spowija,
Nie wierzę zdradzie we słowy,
Przekraczasz w zamysłach wspomnienia,
Niczego nie dodam – z zazdrości.


 

Andromacha:

 

Gdyby mowa była ciszą zastaną,
W kroplach wichrów burzy wzgórza,
Sennych życiowych ciał zmagań,
Zazdrości!
Niechaj nie śni żadna zdrada.


wrzesień, 1990

 

 

Andromacha (SMUTEK*):


Smutną drogą ty chodzisz,
dróg co mi smucisz z zapomnień,
Miłych smutnych przywróceń,
jawie w smutkach ze wspomnień.


 

Hubal-d:

 

Grałaś wiatrem wraz z smutkiem,
A porywem tak ciszą,
W słowach cichych i smutnych,
jawą smutkiem zaś byłaś.

 

 

Andromacha:
 

W smutku cichych powtórzeń,
Ty w smuteczku subtelnym,
W burzy smutnych zapomnień,
Smutkiem szczerych poruszeń.

 

 

Hubal-d:
 

Smutek ciebie tak wzrusza,
Mówisz mi wciąż w smuteczku,
Smutnych sennych uniesień,
Porwę całą w smuteczku.


październik, 1990


* – smutek – tutaj: miłość, kochanie, miłowanie.

 

 

Hubal-d (POWTARZAM):


Powiem nad wszystko co powiedziałaś,
Niby bez troski w ciałach uwięzi,
Troska więc splata, wciąż tak ochota,
Czyżbym miał siebie bez ciebie spełnić.


Ponad co smutek wskrzesza cielesny,
Tak wierną chwilą byś zawsze była,

 

 

Andromacha:
 

We trosce serca z błękitnych zaklęć,
W bezładzie szaleństw i w białym winiu?


Szczerze w pragnienia wypowiedz imię,
Poznaniu z piersi moich zapomnień,

 

 

Hubal-d:


Takim ja byłem by ciebie spełnić,
Słuchaniu nuty, gdybym miał wspomnieć.


wrzesień, 1990

 

 

Andromacha (POMROCZNOŚĆ):


Gdy nocą myśli ścielą do łóżka,
Mocą fatum wyznaję słowa,
Kładziesz słowa w kryształowych poduszkach,
I pleciesz miraże moje senne w alkowach.

 

 

Hubal-d:


W takie co w lśnieniach po niebie brodzą,
Zaśpiewane w myślach wyśnionych,
Pomiędzy snów miękkich w podmuchach,
Wspominają bielą ciebie i mnie w gromy.

 

 

Andromacha:


I śnisz cichuteńko w nocce jasnej,
W kołysance pomiędzy gwiazdami,
W wymruczeniu mojemu w blasku w ustach,
W tym co zowią sny pieśniami.


A w jasnej pomroczności kołysanek,
W miękkuchnej słowami w zagranym,
W cichym słowie tak wypowiedzianym,
dotkniesz mnie znowu ciszą swawolami.


październik, 1990

 

 

Hubal-da monolog III (TAKA I JESTEŚ):


Kiedy zamyka mnie całość stworzenia,
Ale czas nie trwoni z twojej dłoni,
I nie przypominam, aby coś zmieniła,
I musiał w swoje siły ciebie bronić…


Bym uwierzył w to co musisz wierzyć,
Pomiędzy dotknięciem a chwilą spełnienia,
I nie musiał sił i ciebie trwonić,
W zapatrzeniu z całego stworzenia.


Taka i jesteś dziewczyna nagości,
A dłonie twoje ślicznie nie kłamią,
Ogarniasz dłonią pełnię miłości,
W udach cielesnych kresu kołysania.


październik, 1990

 

 

Hubal-da monolog IV (TAKA JESTEŚ TAJEMNICA):


Taką jesteś w smutnym sercu,
W słowie dzikim i bez grzechu,
Przenajświętszą tyś spowiedzią,
Nieskończonym mrokiem z mroków.


jako ciało wśród wybranek,
W sennych marach kołysanych,
W zboża złocie tak pragnącym,
W grzechach dzikich serc wybranych.


Taką jesteś tajemnicą,
Niewiadomą w chwilach czasu,
We płomieniach zdrożnych, dzikich,
ślicznym grzechem w krzyku lasów.

 

 

Echo:


Przenajświętszym mym zbawieniem,
W sztuce co na zawsze bywa,
Wciąż z miłością naszych wzruszeń,
W mowach nutek nie upływasz.


wrzesień, 1990

 

 

 

 

Andromacha (ZATAŃCZ CZULE):
 

Porzuć wszystkie swoje ranie,
W słowach lasów co kołyszą,
Wnieś swe słowa w pamiętanie,
W słowa, które nasze słyszą.

 

 

Hubal-d:


I na rosie takie czułe,
W świecy com zapalił tobie,

 

 

Andromacha:


W mej liryce światła tuleń,
W twojej dla mnie świętej drodze.

 

 

Hubal-d:


Zatańczymy w blaskach czułych,
W rozchmurzone barwą nieba,
dosięgniemy sukien twoich,
I wędrówek święte drzewa.


Zatańcz czule, jam doczekał,
W sukien twoich przeuroczych,
W ustach tak wybrzmiałych w słowo,
W lekkich strugach przeuroczeń.

 

 

Andromacha:

 

W tamtym czasie, w tamtym życiu,
W roztańczonym kolorami,
Nie osiągnę piekła szczytów,
I się dwoje gdzieś schowamy.


W uniesieniach, w słowach czułych,
W strofach co naniżą groby,

 

 

Hubal-d:


W prawdzie, której wciąż bym szukał,
W prawdzie, której wciąż szukamy.

 

wrzesień, 1990

 

 

 

magnetyzm słowa jest udziałem poetów ...

tylko oni trwają tak magicznie, że magia i grawitacja to nie jest jeszcze wszystko –

jest jeszcze magnetyzm ...

 

 

 

 

AUTOR: ANDRZEJ FERET

 

 

 

* OFREIDA – część 1:

 

https://literatura.wywrota.pl/dramat/60185-andrzej-feret-dramat-o-wodzie-i-winie-ofreida-czesc-1.html

 

Andrzej Feret
Andrzej Feret
Wiersz · 27 kwietnia 2020