rzuca wyzwanie jak znoszona spódnica
jak nić wyrwana z osnowy
pozornie tylko gubi wątek
niczego nie doradza czasem smagnie pokrzywą
wyrosłą w zapuszczonym ogrodzie
sól łez miesza z żółcią
szykuje kąpiel z nadzieją że utopi swój ból
w liściach opadłych nagle
z drzew zdumionego sadu
szarpana przez wciąż inne wiatry
wytrwała jest
na zapomnianych już polanach
co wieczór mchy tarniną wyściela
a jej zmęczone serce
zbyt pewnie małe
spokojnie zasypia