wykrwawiam się słowami
i godzinami pod lupą badam czerwony ślad na kartce
muszę się wylać
zbrukać sobą czystość
stojąc przed lustrem krzyczę obrazami
żeby poznać swój chaos
robię wszystko
próbuję odnaleźć się w końcu
wrysować się w obrazek
dodać siebie do garnca
i zgotować sobie dopasowanie
robię wszystko
szukam w pierdołach natchnienia
i sensu w sprzecznościach
studiuję życiologię własną
i ciągle oblewam
ciągle się łudzę
że już się znam na wylot
że przemykając obok serca
włamałam się do duszy
chcę uciąć wrzask alarmów
aktywnych, gdy nie mam siły
uchylić lekko okna
by weszło do mnie słońce
tylko alarmy wciąż wrzeszczą
mój miecz złamał się w lodzie
a ja chcę walczyć. (o sobie coś)
by wiedzieć?
Ale po za tym wiersz mi się podoba, ciekawie jest ujeta przyczyna, chęć i sposób poznawania siebie. Każdemu chyba kiedyś się wydawało, że już zna siebie a tu nagle sami sobie sprawiamy niespodzianke o którą byśmy sami siebie nie podejrzewakli...Swoją drogą, to bardzo ciekawe, czy jest możliwe aby człowiek kiedykolwiek poznał siebie samego całkowicie _ bo mam wrażenie, że raczej jest to niemożliwe. :(
[ ocena-" wartościowy" ]
rzeczywiście mam ze sobą trochę problemików...
Szukasz "sensu w sprzecznościach"? - to tak jak nonFelix w swoim "Homocentryzm (nieudany)" ;))
Mimo, że niektórych rzeczy kompletnie nie chwytam, np. końcówka:
"a ja chcę walczyć. (o sobie coś)
by wiedzieć?",
To niektóre rzeczy w tym wierszu mi się naprawdę podobają np.
"studiuję życiologię własną
i ciągle oblewam".
Co do wiersza: "chcę uciąć wrzask alarmów" - naprawdę niezłe, ale wkradają się też pewne kuriozalne frazy, z których prym wiedzie radosne wyznanie:
"muszę się wylać"
w trzecim wersie :-))) Chciałoby się powiedzieć : "aż tak dokładnych informacji (o Autorce) czytelnik nie wymaga" ;-) I nie wystarcza tu fakt, że wszyscy wiedzą, że roozia miała co innego na myśli. Wyszło jak wyszło.
Świadczy to tylko o tym, że Autorka powinna większą uwagę przykładać do pracy nad wierszem. Nie sztuka napisać, a potem z radości zacierać ręce, że się udało. Wbrew pozorom to ciężka praca.
No dobra nie chciałem się narażać tylu osobom na raz. Mam nadzieję, że Wywrotek nie zamieści mojego najnowszego tekstu "Jak powstawała Margaryńska", bo będę miał same negatywne recenzje ;-). To tylko słowa zachęty do dalszej pracy, bo wierzę, że intencje autorów były czyste.
akurat tu myslałam dość długo jak zastąpić jakies oklepane pseudopoetyckie 'muszę się otworzyć i pokazać światu swoją duszę' czy cos w tym rodzaju. poza tym ten wers tworzy spójną całość z poprzednimi dwoma (jest tam mowa o krwi - oczywiście niedosłownie, nie wiem, czy zauważyłeś). resztę sobie dopowiedz.
poza tym, jeżeli chodzi o ścisłosć, mając już coś innego na myśli, powinno być chyba 'odlać się' a nie 'wylać'...
Reasumując, brakuje mi tutaj jakiejś wewnętrznej spójności, takich prawdziwych pomysłów. I pisania krwią, to znaczy takich fragmentów, które nie wychodziłyby z głowy. To mimo wszystko trochę durna krytyka, bo w sumie wiersz jest dobry (zaznaczę bardzo dobry, i tak średnia mnie przechyli), trochę tylko brakuje w nim "mocnego pióra".
Tu nie chodzi o, jak to piszesz: "skumanie podstawowych terminów psychologicznych"
ale o ich niepotrzebne nawarstwienie w krótkiej przecież wypowiedzi, co w rezultacie daje wspomniany przeze mnie bełkot.
Nie mógłbyś czasami spróbować własnymi słowami opisać swoich spostrzeżeń na temat wiersza, a nie przepisywać całe frazy z podręcznika "I ja zostanę psychologiem".
Oczywiście nie twierdzę, że tak robisz, ale za wszelką cenę chcesz dowieść, że twoja głowa jest przeładowana takowymi terminami i właściwie to chyba już przestałeś mówić ludzkim głosem (czyt. zwyczajnym językiem). Boję się że w Twoim wypadku to początkowe stadium megalomanii(zaczynasz np. mówić o swoich wysokich kompetencjach naukowych :-), co jest typowym objawem tej choroby) Ale przecież nie powiedziałem, że to źle. Każdy jest taki, jakim chce być.
Roozia: doskonale wiem, że "muszę się wylać" w Twoim wierszu to nie wyrażenie potrzeby załatwienia fizjologicznej czynności. Napisałem o tym wyraźnie w swoim poście. Ale można być tak "oślepionym" błyskiem, jakim jest pomysł na określenie swoich emocji, że przez przypadek nie zauważa się śmieszności swoich słów. To się zdarza. I dlatego trzeba patrzeć na swoją twórczość z pewnym dystansem. Niektórzy mówią na to "przespać się z wierszem", co nomen omen też może być przez niektórych odczytane jako przesadne określenie :-)