Wyjście awaryjne (wiersz)
Voyteq Hieronymus de Borkovsky
21 lutego 2012
koleżanka - małżonka stwierdziła kiedyś
że jeśli odczuwam wyraźny brak towarzystwa
to powinienem
najzwyczajniej w świecie postarać się
i załapać mendy -
wtedy non stop będę miał wafli
nawet bez wychodzenia z domu
nie trzeba
częstować ich papierosami
parzyć im kawy lub herbaty
robić kanapek
pożyczać na piwo
czy silić się na filozoficzne brednie
muszę jednak uważać
i poprzestać wyłącznie
na tym rozległym aczkolwiek niszowym towarzystwie -
inni mogą nie tolerować moich przyjaciół
jednak pogarda byłaby nie na miejscu -
w każdych czasach
o wiernych przyjaciół trudno
przysłano:
12 marca 2012
(historia)
przysłał
Voyteq Hieronymus de Borkovsky –
12 marca 2012, 08:12
autoryzował
smykusmyk –
27 marca 2012, 12:31
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Jak "ino' wrzucane przez Łysiaka w wielu miejscach;-)
Tekst, niby se takie gadanie, ot pokaz, również i u auTora umiejętności grania na zawieszeniu głosu (albo po prostu przerzutni).
Arcydziełem nie jest, bo nim być nie miało, ale ... fajne, podoba mi się. Niemniej, ceniąc Cię, nie dam słupka, bo ... jakoś tak mi nieswojo...
Niemniej, samymi przerzutniami w sumie napisał się ten utwór, co mi ... topornie mówiąc... tu akurat pasi;-P
chyba jednak na starośc robię się przewrazliwiony i jakiś taki delikatny. gdyby jakoś pominąć owe mendy, to pewnie bym przyklasnął temu tekstowi, ale jak je pominąc, skoro całość opiera się na tym pomyśle.
Pozdrawiam.