boskie, boskie xD a mnie sie podoba! HA! preeeeeecz z racjonalizmem, racjonalizm umarł z kopernikiem! koniec! wiwat epoko uczuć i obrazów! z fancus-KA!
Obserwuje te dyskusje juz od jakiegos czasu. I stwierdzam, ze czas sie wypowiedziec.
Kussi - ja rozumiem, ze czepiasz sie ortografii. Jestem w stanie przyjac Twoj punkt widzenia w tej sprawie. Faktycznie, wiersz z polskimi znakami i interpunkcja czyta sie lepiej niz ten bez. Ale co do reszty - to rece i nie tylko opadaja. Dziewczyno, ogarnij sie! Po pierwsze primo - czy szastanie nazwiskami na prawo i lewo ma jakis konkretny cel w krytyce tekstow takich jak ten? Poza leczeniem wlasnych kompleksow? Niestety, ale tak wlasnie to odbieram - na "dziesieciominutowke" (jak to ujela kolezanka autorka) poswiecasz tyle energii co na wspomnianego wyzej Mickewicza. Smieszne to jest po prostu :).
Po drugie primo - cos Ty taka rozumowa? Ludzie, trzymajcie mnie. Czlowiek - jego uczucia i emocje sa tak irracjonalne, a Ty tutaj koniecznie wciskasz ten racjonalizm. To, ze cos jest racjonalne, to nie znaczy, ze sie tym samym broni. Na jakiej plaszczyznie sie broni?
A poza tym - czepianie sie, czepianie, i jeszcze raz czepianie. Np. : "Piszesz, że nie jesteś Mickiewiczem. Myślę, że mówisz prawdę, skoro Mickiewicz był jeden i żył dwieście lat temu." - łaaał, niesamowita jestes, skad Ty to wiesz ? Pewnie studiujesz literature ... jaaaaa, moge Cie dotknac? Po co byla ta uwaga? Ja bym to na miejscu autorki potraktowal jako ordynarny brak szacunku do mojej osoby. I na pewno nie zyczylbym sobie takiej nadetej krytyki.
Dobra, nie będę się kłócić o ortografię, bo nie piszemy tu dyktand, ale temat jest dość istotny. Po prostu wystawiając komuś własny tekst do czytania powinniśmy czuć się jakbyśmy go zaprosili na podwieczorek. To jest ważne, żeby nie brakowało łyżeczek do kawy, widelców do tortu, oraz żeby to wszystko położyć na stole, a nie ceracie. Myślę, ze dbanie o to, aby w tekście były poprawne, a nie błędne litery jest sprawą 1) dbałości o to, żeby czytelnik nas zrozumiał , czyli dzięki temu pokazujemy, że sami szanujemy swoją sztukę; 2) dbałości o czytelnika, żeby pokazać, że go szanujemy.
Jeżeli takim problemem to jest dla Ciebie, przecież możesz zawsze poprosić kogoś by sprawdził twoje wiersze i literki polskie wstawił, przypuszczam, że nawet szanowny administrator serwisu by to mógł uczynić (skoro już podejmuje decyzję o dopuszczeniu tekstu do publikacji), gdyby dostał odpowiednią notatkę obok tekstu, choć nie będę się za administratora wypowiadać. Vouloir c'est pouvoir.
Jak publikowałam swój pierwszy tekst na wywrocie niecałe siedem lat temu (choć w ogóle nie ma się czym chwalić), to pamiętam że była taka notka od ówczesnego administratora, aby tekst, który się mu wysyła stworzyć, po czym odłożyć. Po jakimś czasie przeczytać ponownie i może z większym dystansem wprowadzić jakieś modyfikacje, a następnie... znowu odłożyć. Może przed przysłaniem pokazać komuś, kto jest znany z krytycyzmu? Nie ma co się chwalić swoją dziesięciominutową sesją nad tekstem. Polecam pracę i obserwację swojej zmieniającej się percepcji.
Piszesz, że nie jesteś Mickiewiczem. Myślę, że mówisz prawdę, skoro Mickiewicz był jeden i żył dwieście lat temu. Niemniej wzory bardziej lub mniej odległych w czasie autorów są bardzo pouczające. Wiesz ile razy Flaubert poprawiał i zmieniał każdą ze stron swojej Bovary? Choć intuicja mi mówi, że to raczej nie jest twój ulubiony autor...
W każdym razie lat temu niemal siedem wysłałam swój tekst do wywroty i mimo, że postąpiłam tak jak chciał administrator, okazał się straszną klapą. Wydawało mi się, że jestem bardzo zdystansowana, ale muszę powiedzieć, że jak krytyka z jednej strony, moja matka z drugiej zaczęły społem "wyje***ać" się na moich tekstach, to cholernie mnie to bolało, co więcej nie mogłam myśleć o niczym innym. Ale pamiętam też te straszne błędy i potworne sformułowania, te kalki i w ogóle i jestem raczej pewna, że już do nich nie wrócę.
Hehe, trochę się rozpisałam stare dzieje wspominając ;)
Zauważ, że nie piszę już o Twoim tekście (co było do powiedzenia - zostało, nie lubię się powtarzać), tylko o sprawach peryferyjnych, a jednak istotnych. Może ten nawias na moją historyjkę z życia wziętą był niekonieczny, ale nie mogłam się powstrzymać.
Mateusz - Gdy coś jest racjonalne jest w 100% pewne, że się obroni. Gdy coś jest zabawne i z wyobraźni utkane to albo się obroni, albo nie. Dlatego polegałabym na tym pierwszym, szczególnie gdy w warsztacie dach przecieka.
Poezja może służyć do wszystkiego. Do ochów i achów w buduarach młodszych i starszych panien służyła już wielokrotnie. Nie ma co tak arbitralnie stwierdzać takiej czy innej roli poezji :). Ja na przykład szukam w tej gałęzi sztuki czegoś innego niż w prozie czy muzyce. To tak na marginesie było. Teraz co do wiersza - wybierzcie się na ulicę Przybyszewskiego w Łodzi (jeśli jeszcze tam nie byliście/byłyście). Poobserwujcie tamtejsze życie. Przystawcie wiersz. Mam nadzieję, że wtedy już go poczujecie. Osobiście sądzę, że nazwa tej ulicy jest bardzo znacząca - ale to już moje diaboliczne skojarzenia :).
Kussi - więcej zabawy, więcej wyobraźni, mniej racjonalizmu :D
Hekate, "ci umęczeni" nie sa uz o cyganerii, a i sama cyganeria słuzy tutaj tylko jako...szydercze porównania wyobrażeń materii przedstawionej do jej rzeczywistego stanu. no i nie krytykuję postawy "umęczonych". w zadnym wypadku. nie rozumiem, skąd takie stwierdzenie. ale, skoro tak poczułas, to miej to uczucie :)
kussi,
po pierwsze :) jeśli się nie widzi, czy się postawiło znaczek,czy nie, to z czym to ma coś wspólnego, hm?po drugie...czemu na siłę, takie mam wrazenie, chcesz, zeby mój wiersz Cis ię spodobał? dla Ciebie nie musi być w nim nic ładnego. ale dobrze, przyblize trochę...wiersz jest NAPRAWDĘ o dorastaniu. w niemilej dzielnicy, niedaleko ulicy, tak, tak, Przybyszewskiego. takie miałam luźne skojarzenie z Dagny Juel, prawda :) i własciwie cały wiersz jest...obrazem. niczym więcej. emocje prawie w nim nie istnieją, a to dlaetego, ze, niestety, dzieciństwo niektorych z nas nauczyło chowania ich głęboko. ale moze nie "jedź" po mnie za to, ze ja tak nadal robię, pamietajmy, ze dopiero się uczę...co jeszcze...moze nie czuję zewu krwi, nie musze bronić tego wiersza, bo powstaw w chwile, całość zajęła mi ok 10 minut. nie będę Cię przekonywać, ze z karku moga się posypać zdjęcia, bo w mojej głowie mogą, w Twojej najwyraźniej PO PROSTU, nie :) po trzecie...zarzucasz mi górnolotność?:) nie powiem...mieszanina zadowolenia, ze portrafię brzmieć górnolotnie, z odrobiną niesmaku, bo jednak górnolotność mnie bawi.czemu poezja powinna miec przekaz? czemu trzeba ją rozumieć, kazda linijke rozebrać, poznać? nie trzeba, trzeba poczuć. dłońmi i z zamkniętymi oczami. mogę Ci, ale osobiście, kazdą jedna linijkę wytłumaczyć, ale nie licz, ze zrozumiesz. jak mówił ktoś, kiedyś : trzeba przezyć, zeby zrozumieć. czy czytaąc np...o obozach, rozumiesz, ale tak NAPRAWDĘ rozumiesz, o CZYM czytasz? nie, w gre wchodzi Twoja bardziej lub mniej rozbudowana wyobraźnia. jakbys poczytała trochę wiecej moich wierszy, to byś zauwazyła, ze wszystkie buduję na obrazach. ze mozna je "oglądac" bardziej niż czytac...no i oczywiście nie widzę możliwość "ochowania" nad mordercami kotów. coś jeszcze? (i nie jest to komentarz w zosliwym, czy choćby negatywnym tonie)
Gdyby to był Ingarden, to bym uniknęła śmierci z rąk profesora od teorii literatury ;)) To co pisałam o przeżywaniu, to raczej teoria psychologistyczna - za coś takiego, to nie tylko profesor dałby mi w łeb, ale i Ingarden nawiedzał po nocach. Ale nieważne. Poza tym tak sobie to tylko rzuciłam.
Tylko czasami naprawdę nie chodzi o to, żeby odwoływać się do wiedzy czytelnika. Powiedzmy - przeżyłam coś i zawarłam w słowach, ale użyłam symboli i ogólników. W takiej sytuacji absolutnie NIKT nie będzie wiedział o co naprawdę chodzi w wierszu, a co najciekawsze - mnie wcale nie chodziłoby o przekazanie konkretnej informacji. Konkret jest nieważny, po to rozmydlenie, po to ogólniki. Czytelnik albo się zrazi albo... albo dojdzie do wniosku, że przeżywał podobne emocje, odkopie je i wtedy doskonale wiersz zrozumie i na dodatek jego interpretacja zgodzi się z moją intencją. Bo przecież ja nie chciałam opowiedzieć, że wczoraj zdechł mi chomik, tylko dać szablon, w który ktoś inny wpasuje swoją rozpacz np. po śmierci kanarka, a inny odnajdzie zagubienie związane ze zmianą szkoły. I to nie znaczy, że wiersz jest gorszy. To znaczy, że ma inny cel.
(Ingarden przewraca się w grobie)
A tak w ogóle ja nie mam nic przeciwko postmodernistom ;))))
Ja bym tak postmodernistycznego wododziału nie spłycała.
Co do teorii literatury, to masz zapewne na myśli, Hekate, Ingardena i jego "miejsca niedookreślone"? Trop jest niezły, ale gdybyśmy założyli że piszemy byle jak, a czytelnik zrobi z tego literaturę, to ta ostatnia istnieć by przestała. Wydaje mi się, że dobre pisanie można by nazwać nie pozwalaniem czytelnikowi na spieprzenie naszej roboty. To tak jak w kinematografii - z dobrego scenariusza może powstać dobry albo zły film, ze złego scenariusza, tylko zły. A wszystko by sięgnąć po sam "horyzont oczekiwań" :))))
Nawet nie górnolotnie, ale wręcz postmodernistycznie to brzmi. Znaczy teza o tym, że rozumienie wierszy wcale nie jest konieczne, a tak generalnie to i tak krasnal podwórkowy ma taką samą wartość jak obrazy Ruszczyca.
Wiersz czysto emocjonalny może być szablonem - odbiorca uzupełnia luki tym, co sam przeżył i co nie może być równoznaczne z tym, co przeżył autor (w tym momencie mój profesor od teorii literatury dałby mi w łeb). Ale tu nie ma czystych emocji, tylko konkretny przekaz. Który - zdaje się - mnie umknął.
Nie widzę dorastania, widzę sytuację, czas, w którym aktualnie siedzę - modernizm. I widzę gorzkie podsumowanie cyganeri, co "na trzepaku głowę niebu oddają ci umęczeni co nie chcą tu być" (swoją drogą ja bym nie umiała krytykować tej postawy).
Tylko co tu robi Dagny Juell? Czyżby żona Stacha Przybyszewskiego robiła za kontrast, element opozycyjny, który przegrywa, bo jakiś nieszczęsny palan chciał ją uszczęśliwić uśmierceniem?
Nie wiem. Intryguje mnie jeszcze zwrotka druga, ta z dziećmi i kotami. W ogóle wiersz mnie intryguje, chociaż jest chaotyczny i rozmyty. Cóż, podmodernizm postmodernizmem, skoro każdy może interpretować po swojemu, to moja interpretacja jest bardziej "mojsza" i będę się jej trzymać.
Kussi - ja rozumiem, ze czepiasz sie ortografii. Jestem w stanie przyjac Twoj punkt widzenia w tej sprawie. Faktycznie, wiersz z polskimi znakami i interpunkcja czyta sie lepiej niz ten bez. Ale co do reszty - to rece i nie tylko opadaja. Dziewczyno, ogarnij sie! Po pierwsze primo - czy szastanie nazwiskami na prawo i lewo ma jakis konkretny cel w krytyce tekstow takich jak ten? Poza leczeniem wlasnych kompleksow? Niestety, ale tak wlasnie to odbieram - na "dziesieciominutowke" (jak to ujela kolezanka autorka) poswiecasz tyle energii co na wspomnianego wyzej Mickewicza. Smieszne to jest po prostu :).
Po drugie primo - cos Ty taka rozumowa? Ludzie, trzymajcie mnie. Czlowiek - jego uczucia i emocje sa tak irracjonalne, a Ty tutaj koniecznie wciskasz ten racjonalizm. To, ze cos jest racjonalne, to nie znaczy, ze sie tym samym broni. Na jakiej plaszczyznie sie broni?
A poza tym - czepianie sie, czepianie, i jeszcze raz czepianie. Np. : "Piszesz, że nie jesteś Mickiewiczem. Myślę, że mówisz prawdę, skoro Mickiewicz był jeden i żył dwieście lat temu." - łaaał, niesamowita jestes, skad Ty to wiesz ? Pewnie studiujesz literature ... jaaaaa, moge Cie dotknac? Po co byla ta uwaga? Ja bym to na miejscu autorki potraktowal jako ordynarny brak szacunku do mojej osoby. I na pewno nie zyczylbym sobie takiej nadetej krytyki.
Jeżeli takim problemem to jest dla Ciebie, przecież możesz zawsze poprosić kogoś by sprawdził twoje wiersze i literki polskie wstawił, przypuszczam, że nawet szanowny administrator serwisu by to mógł uczynić (skoro już podejmuje decyzję o dopuszczeniu tekstu do publikacji), gdyby dostał odpowiednią notatkę obok tekstu, choć nie będę się za administratora wypowiadać. Vouloir c'est pouvoir.
Jak publikowałam swój pierwszy tekst na wywrocie niecałe siedem lat temu (choć w ogóle nie ma się czym chwalić), to pamiętam że była taka notka od ówczesnego administratora, aby tekst, który się mu wysyła stworzyć, po czym odłożyć. Po jakimś czasie przeczytać ponownie i może z większym dystansem wprowadzić jakieś modyfikacje, a następnie... znowu odłożyć. Może przed przysłaniem pokazać komuś, kto jest znany z krytycyzmu? Nie ma co się chwalić swoją dziesięciominutową sesją nad tekstem. Polecam pracę i obserwację swojej zmieniającej się percepcji.
Piszesz, że nie jesteś Mickiewiczem. Myślę, że mówisz prawdę, skoro Mickiewicz był jeden i żył dwieście lat temu. Niemniej wzory bardziej lub mniej odległych w czasie autorów są bardzo pouczające. Wiesz ile razy Flaubert poprawiał i zmieniał każdą ze stron swojej Bovary? Choć intuicja mi mówi, że to raczej nie jest twój ulubiony autor...
W każdym razie lat temu niemal siedem wysłałam swój tekst do wywroty i mimo, że postąpiłam tak jak chciał administrator, okazał się straszną klapą. Wydawało mi się, że jestem bardzo zdystansowana, ale muszę powiedzieć, że jak krytyka z jednej strony, moja matka z drugiej zaczęły społem "wyje***ać" się na moich tekstach, to cholernie mnie to bolało, co więcej nie mogłam myśleć o niczym innym. Ale pamiętam też te straszne błędy i potworne sformułowania, te kalki i w ogóle i jestem raczej pewna, że już do nich nie wrócę.
Hehe, trochę się rozpisałam stare dzieje wspominając ;)
Zauważ, że nie piszę już o Twoim tekście (co było do powiedzenia - zostało, nie lubię się powtarzać), tylko o sprawach peryferyjnych, a jednak istotnych. Może ten nawias na moją historyjkę z życia wziętą był niekonieczny, ale nie mogłam się powstrzymać.
Mateusz - Gdy coś jest racjonalne jest w 100% pewne, że się obroni. Gdy coś jest zabawne i z wyobraźni utkane to albo się obroni, albo nie. Dlatego polegałabym na tym pierwszym, szczególnie gdy w warsztacie dach przecieka.
Pozdrowienia.
Kussi - więcej zabawy, więcej wyobraźni, mniej racjonalizmu :D
po pierwsze :) jeśli się nie widzi, czy się postawiło znaczek,czy nie, to z czym to ma coś wspólnego, hm?po drugie...czemu na siłę, takie mam wrazenie, chcesz, zeby mój wiersz Cis ię spodobał? dla Ciebie nie musi być w nim nic ładnego. ale dobrze, przyblize trochę...wiersz jest NAPRAWDĘ o dorastaniu. w niemilej dzielnicy, niedaleko ulicy, tak, tak, Przybyszewskiego. takie miałam luźne skojarzenie z Dagny Juel, prawda :) i własciwie cały wiersz jest...obrazem. niczym więcej. emocje prawie w nim nie istnieją, a to dlaetego, ze, niestety, dzieciństwo niektorych z nas nauczyło chowania ich głęboko. ale moze nie "jedź" po mnie za to, ze ja tak nadal robię, pamietajmy, ze dopiero się uczę...co jeszcze...moze nie czuję zewu krwi, nie musze bronić tego wiersza, bo powstaw w chwile, całość zajęła mi ok 10 minut. nie będę Cię przekonywać, ze z karku moga się posypać zdjęcia, bo w mojej głowie mogą, w Twojej najwyraźniej PO PROSTU, nie :) po trzecie...zarzucasz mi górnolotność?:) nie powiem...mieszanina zadowolenia, ze portrafię brzmieć górnolotnie, z odrobiną niesmaku, bo jednak górnolotność mnie bawi.czemu poezja powinna miec przekaz? czemu trzeba ją rozumieć, kazda linijke rozebrać, poznać? nie trzeba, trzeba poczuć. dłońmi i z zamkniętymi oczami. mogę Ci, ale osobiście, kazdą jedna linijkę wytłumaczyć, ale nie licz, ze zrozumiesz. jak mówił ktoś, kiedyś : trzeba przezyć, zeby zrozumieć. czy czytaąc np...o obozach, rozumiesz, ale tak NAPRAWDĘ rozumiesz, o CZYM czytasz? nie, w gre wchodzi Twoja bardziej lub mniej rozbudowana wyobraźnia. jakbys poczytała trochę wiecej moich wierszy, to byś zauwazyła, ze wszystkie buduję na obrazach. ze mozna je "oglądac" bardziej niż czytac...no i oczywiście nie widzę możliwość "ochowania" nad mordercami kotów. coś jeszcze? (i nie jest to komentarz w zosliwym, czy choćby negatywnym tonie)
Tylko czasami naprawdę nie chodzi o to, żeby odwoływać się do wiedzy czytelnika. Powiedzmy - przeżyłam coś i zawarłam w słowach, ale użyłam symboli i ogólników. W takiej sytuacji absolutnie NIKT nie będzie wiedział o co naprawdę chodzi w wierszu, a co najciekawsze - mnie wcale nie chodziłoby o przekazanie konkretnej informacji. Konkret jest nieważny, po to rozmydlenie, po to ogólniki. Czytelnik albo się zrazi albo... albo dojdzie do wniosku, że przeżywał podobne emocje, odkopie je i wtedy doskonale wiersz zrozumie i na dodatek jego interpretacja zgodzi się z moją intencją. Bo przecież ja nie chciałam opowiedzieć, że wczoraj zdechł mi chomik, tylko dać szablon, w który ktoś inny wpasuje swoją rozpacz np. po śmierci kanarka, a inny odnajdzie zagubienie związane ze zmianą szkoły. I to nie znaczy, że wiersz jest gorszy. To znaczy, że ma inny cel.
(Ingarden przewraca się w grobie)
A tak w ogóle ja nie mam nic przeciwko postmodernistom ;))))
Co do teorii literatury, to masz zapewne na myśli, Hekate, Ingardena i jego "miejsca niedookreślone"? Trop jest niezły, ale gdybyśmy założyli że piszemy byle jak, a czytelnik zrobi z tego literaturę, to ta ostatnia istnieć by przestała. Wydaje mi się, że dobre pisanie można by nazwać nie pozwalaniem czytelnikowi na spieprzenie naszej roboty. To tak jak w kinematografii - z dobrego scenariusza może powstać dobry albo zły film, ze złego scenariusza, tylko zły. A wszystko by sięgnąć po sam "horyzont oczekiwań" :))))
Wiersz czysto emocjonalny może być szablonem - odbiorca uzupełnia luki tym, co sam przeżył i co nie może być równoznaczne z tym, co przeżył autor (w tym momencie mój profesor od teorii literatury dałby mi w łeb). Ale tu nie ma czystych emocji, tylko konkretny przekaz. Który - zdaje się - mnie umknął.
Nie widzę dorastania, widzę sytuację, czas, w którym aktualnie siedzę - modernizm. I widzę gorzkie podsumowanie cyganeri, co "na trzepaku głowę niebu oddają ci umęczeni co nie chcą tu być" (swoją drogą ja bym nie umiała krytykować tej postawy).
Tylko co tu robi Dagny Juell? Czyżby żona Stacha Przybyszewskiego robiła za kontrast, element opozycyjny, który przegrywa, bo jakiś nieszczęsny palan chciał ją uszczęśliwić uśmierceniem?
Nie wiem. Intryguje mnie jeszcze zwrotka druga, ta z dziećmi i kotami. W ogóle wiersz mnie intryguje, chociaż jest chaotyczny i rozmyty. Cóż, podmodernizm postmodernizmem, skoro każdy może interpretować po swojemu, to moja interpretacja jest bardziej "mojsza" i będę się jej trzymać.