Ja też jestem rodem z Kutna... A tak bardziej na temat, to "Marzenka" ma swój urok. Mimo zbyt nachalnej gloryfikacji inności, buntu... jakiś maturalny neoromantyzm, jak dla mnie. Ale co ja, studentka prawa, się na tym znam. Ode mnie wartościowy. Amen.
to prawda trywializacja buntu to gwałt i jego ustatkowanie; tylko starsi patrza na niego jak na obraz z oddali i widza calosc, niuanse poboczne ich układ barwy odleglosci a ci mlodsi na razie postac Hlaski w mikroskopie i tak ma być!!! dajcie czasowi czas a ja zazdroszcze TAKIEGO mlodego buntu i goraca przekonuje do pisania
Mam nadzieję, że to niechcący stawiać autorkę tekstu obok Goethego i Geneta. Może rzeczywiście mówiąc, że bunt jest ograny zagalopowałam się, maiłam raczej na myśli, że Bunt Marzenki jest dość ograny. Trochę jak z piosenek początkujących bluesmenów - że ona niemal od kołyski jest niezrozumiana przez świat i taka też umiera, co więcej DOSłOWNIE jej to na nagrobku wystawiają. A żeby ktoś w trakcie czytania tekstu nie pomylił się, że to chodzi o coś innego niż bunt, to autorka dodaje DOSłOWNE elementy krajobrazu (Kazimierz, Prowansja...) i sztuki (Hłasko), i wtedy już wiadomo że ta młoda kontestatorka bez grosza, bunt prawdziwy i głęboki przeżywa.
"Mówili, że wszystko jest bardzo proste i nie ma tu nad czym się zastanawiać" - takie zdania są arbitralne i nie mają nic wspólnego z niuansami tego, co przeżywa osoba, która czuje się odłączona. To upraszcza i trywializuje. Są "oni" (zły ogół), jest "wszystko" (wszystko to za każdym razem jest stanowczo za dużo)...
Dla mnie to co nazywasz "esencjonalnym minimalizmem słów i poezją codzienności" jest trywializacją głębokich zagadnień, które w tekście sprowadzają się do Buntu Marzenki z IIIc, która czytuje Słonimskiego, modli się do słońca, jeździ PKSem i to jest jej kontestacja.
A to, że tekst jest początkujący, a autorka młoda, faktycznie napisałam - nie dlatego, że jestem o tym przekona, lecz ponieważ mam taką nadzieję.
Kussi,motyw buntu, a jakże,jest jak to byłaś łaskawa napisać "ograny do bólu",i to -przez najlepszych-od Rimbauda w "Iluminacjach",
Goethego w "Fauście", Baudelaire'a w "Kwiatach zła",czy Genet'a w "Pokojówkach"
Jest "ograny",bo jest wieczny,jak miłość,śmierć i czas.Jest naturalnym wyborem poszukującego artysty.Mnie interesuje co autorka potrafi zrobić z tym fundamentalnym motywem-I absolutnie nie zgodzę się ze stwierdzeniem,że jest to "początkujący tekst"-moim zdaniem udało się tutaj coś niezwykłego- esencjonalny minimalizm słów i poezja codzienności
na miarę esejów ks.Twardowskiego.
Dużo powodzenia dla Autorki:)
Nie chcąc krzywdzić na pewno młodej i raczej początkującej autorki dałam "przeciętny", a nie tak jak powinno być w moim odczuciu "słaby".
Słaby, ponieważ przeciętny, dosłowny i sztampowy. Motyw ONA (jedna, wyjątkowa, odcięta, tak różna) i CAŁA RESZTA (która nadaje ton, fałszywy ale równy, reszta brutalna i bez wyobraźni) jest ograny do bólu i tylko bardzo młodych autorów uwodzi taka poetyka. Dosyć niezgrabne jest takie określanie się tym Hłasko i Słonimskim, Kazimierzem, czy Prowansją - rozumiem, że ma stworzyć atmosferę buntu jednostki, ale czyśmy się już przypadkiem nie naczytali w powieściach i nie nasłuchali w piosenkach o tych hipiskach bez grosza, a za to z książką w ręce, co romantyczne wojaże odbywają i do kwiatków się modlą?
Nie chcę się wyśmiewać ani nic w tym stylu tylko trochę zimnej wody wylać na tę emfazę.
Plus jest taki, że styl niezły, niemal całkowity brak błędów językowych i potknięć stylistycznych (niemniej zrezygnowałabym z "bowiem").
Pozdrawiam i polecam pisać, pisać i pisać, a czytać jeszcze więcej.
Mam nadzieję, że to niechcący stawiać autorkę tekstu obok Goethego i Geneta. Może rzeczywiście mówiąc, że bunt jest ograny zagalopowałam się, maiłam raczej na myśli, że Bunt Marzenki jest dość ograny. Trochę jak z piosenek początkujących bluesmenów - że ona niemal od kołyski jest niezrozumiana przez świat i taka też umiera, co więcej DOSłOWNIE jej to na nagrobku wystawiają. A żeby ktoś w trakcie czytania tekstu nie pomylił się, że to chodzi o coś innego niż bunt, to autorka dodaje DOSłOWNE elementy krajobrazu (Kazimierz, Prowansja...) i sztuki (Hłasko), i wtedy już wiadomo że ta młoda kontestatorka bez grosza, bunt prawdziwy i głęboki przeżywa.
"Mówili, że wszystko jest bardzo proste i nie ma tu nad czym się zastanawiać" - takie zdania są arbitralne i nie mają nic wspólnego z niuansami tego, co przeżywa osoba, która czuje się odłączona. To upraszcza i trywializuje. Są "oni" (zły ogół), jest "wszystko" (wszystko to za każdym razem jest stanowczo za dużo)...
Dla mnie to co nazywasz "esencjonalnym minimalizmem słów i poezją codzienności" jest trywializacją głębokich zagadnień, które w tekście sprowadzają się do Buntu Marzenki z IIIc, która czytuje Słonimskiego, modli się do słońca, jeździ PKSem i to jest jej kontestacja.
A to, że tekst jest początkujący, a autorka młoda, faktycznie napisałam - nie dlatego, że jestem o tym przekona, lecz ponieważ mam taką nadzieję.
Goethego w "Fauście", Baudelaire'a w "Kwiatach zła",czy Genet'a w "Pokojówkach"
Jest "ograny",bo jest wieczny,jak miłość,śmierć i czas.Jest naturalnym wyborem poszukującego artysty.Mnie interesuje co autorka potrafi zrobić z tym fundamentalnym motywem-I absolutnie nie zgodzę się ze stwierdzeniem,że jest to "początkujący tekst"-moim zdaniem udało się tutaj coś niezwykłego- esencjonalny minimalizm słów i poezja codzienności
na miarę esejów ks.Twardowskiego.
Dużo powodzenia dla Autorki:)
Nie chcąc krzywdzić na pewno młodej i raczej początkującej autorki dałam "przeciętny", a nie tak jak powinno być w moim odczuciu "słaby".
Słaby, ponieważ przeciętny, dosłowny i sztampowy. Motyw ONA (jedna, wyjątkowa, odcięta, tak różna) i CAŁA RESZTA (która nadaje ton, fałszywy ale równy, reszta brutalna i bez wyobraźni) jest ograny do bólu i tylko bardzo młodych autorów uwodzi taka poetyka. Dosyć niezgrabne jest takie określanie się tym Hłasko i Słonimskim, Kazimierzem, czy Prowansją - rozumiem, że ma stworzyć atmosferę buntu jednostki, ale czyśmy się już przypadkiem nie naczytali w powieściach i nie nasłuchali w piosenkach o tych hipiskach bez grosza, a za to z książką w ręce, co romantyczne wojaże odbywają i do kwiatków się modlą?
Nie chcę się wyśmiewać ani nic w tym stylu tylko trochę zimnej wody wylać na tę emfazę.
Plus jest taki, że styl niezły, niemal całkowity brak błędów językowych i potknięć stylistycznych (niemniej zrezygnowałabym z "bowiem").
Pozdrawiam i polecam pisać, pisać i pisać, a czytać jeszcze więcej.