Pozwolę sobie skomentować bez wcześniejszego czytania pozostałych komentarzy. Wszak to moje, MOJE, zdanie:)
Fakt, fakt, CZEGOŚ można było się po Tobie spodziewać. Czegoś innego, chociażby ze względu na Twój cięty język i cynizm w komentarzach.
Plusy: zaciekawia, ciągnie czytelnika do przodu, fajna konwencja grania w teatrze. Długość tekstu dobra- nienawidzę, gdy ktoś zaczyna i leci po łebkach byleby dotrzeć do celu. Byleby zakończyć. Wychodzą wtedy takie pomyje. A tutaj język jest nasycony. Porównaniami, troszkę odmiana słowotoku, nieco irracjonalizmem.
Troszkę zagalopowania- to ja tak lubię:)
I nie ma co, wkurzył mnie styl mniej więcej tych zdań: "Nie potrzebowałyśmy ich, ale ona nalegała, żeby chociaż pozwolić jej pokazać, co ma, bo jak to zobaczymy, to na pewno zmienimy zdanie, a skądinąd mogłybyśmy ją poczęstować czymś do picia. Poprosiłam ją aby usiadła w fotelu i poczekała aż koleżanka przyniesie szklankę wody.". Takie... stoi dziecko z 3 klasy podst. i mówi, że ma w domu kota, a babcia zrobiła mu sweter. Na drutach.
Halo Halo? Kussi? A gdzie klimat jak tutuaj: "Zawieszam oddech, czekam na aplauz i słyszę z pierwszego rzędu pod nosem wycedzone słowa : « do domciu, do domciu, do domciu... » Dykcję miał nienajgorszą." ???
kussi przykro mi ze tak do serca sobie wzielas ten akademizm bo nawet ci go zarzucajac opatrzylam cudzyslowem bo to za mocne slowo to raczej moj ubogi jezyk anizeli twoj "akademizm" i nawet przekonalasmnie tym stylem narratora:) przeczytalam raz jeszcze i nie wiem czy troche na sile nie szukalam czegos na nie zebys w piorka nie obrastala:)
Enge, W słowniku języka polskiego pwn znalazłam takie znaczenia:
punktak «ręczne narzędzie zakończone szpicem, służące do wybijania wgłębień na przedmiotach metalowych»
punktowiec «wielopiętrowy, wolno stojący budynek, górujący nad otoczeniem»
Co niczego nie wyjaśnia. Przypuszczam, że tak na prawdę to 'żargon' czy 'slang' sceniczny jest uzależniony od konkretnego środowiska. W Krakowie będzie się mówiło 'punktowiec', w Warszawie 'punktak', a w Poznaniu jeszcze inaczej i wszystko to będzie się dało słyszeć z ust tzw "profesjonalistów". W każdym razie ja podtrzymam 'punktowiec', gdyż uważam, że im więcej samogłosek w naszym smutnym spółgłoskowym języku, tym lepiej. A wiesz np. kto to jest fliziarz?
Iga --> Ja o tym 'akademizmie' myślałam. To zabawne, ale przypuszczam, że wiem o co Ci chodzi. Jak zamieściłaś tę uwagę w komentarzu, to bardzo mnie to uderzyło, bo zarazem wiedziałam, że tekst daje przesłanki, aby tak o nim napisać, a z drugiej strony coś się we mnie przeciw temu osądowi buntowało. Uwielbiam zwięzły styl bez ozdobników. Lubię jak słowa w tekście mają swoje uzasadnienia. Przepadam za literaturą trzeźwą i racjonalną (niekoniecznie w tematyce, chodzi mi o warsztat). Czytałaś moje długie zgania i widziałaś tam na pewno wiele niepotrzebnych elementów, więc może Ci się wydać śmieszne, kiedy piszę, że lubię ład i porządek. Jestem jednak na jakimś tam szczeblu rozwoju (mam nadzieję, że bliżej początku niż końca:) i dopiero ćwiczę warsztat, pracuję nad sobą i nie wszystko co piszę jest świadome lub zamierzone. I ten 'akademizm' jest właśnie wynikiem nieświadomości, lub raczej braku samoświadomości. MIANOWICIE, tworząc tę narrację pierwszoosobową (która par excellence musi być mocno zindywidualizowana) oparłam się na pewnym prototypie. "Ja", które tam mówi o swoim facetach, czy rodzicach, ma taki styl... Jakże ma mieć inny styl to dziewczę zaściankowe, które trzema ulicami chadza i wstydzi się tak często? Ale żeby odpowiedzieć na to, co napisałaś, musiałam się zastanowić. Ten styl jest atrybutem narratorki. Czy atrybut jest atutem? To inne pytanie...
Elisabeth --> Ja się jakoś szczególnie, tymi co mi wystawiają "fatalny" nie przejmuję, bo wklejam tu nie po to by mieć dobre oceny, tylko uwag wysłuchać i zobaczyć jak obcy ludzie reagują na "ten problem tym stylem w tym momencie" i dlatego bardzo cenię tych, co uwagi piszą, same oceny nic mi nie mówią - no chyba że bym dostała 3 x fatalny i zero komentarza, to może dało by mi do myślenia.
ew --> Poprzednie próbki mojego pisania proszę spalić, zakopać, utopić itp. To jest moje życzenie na poważnie. Sama zresztą tak z 95% tego pisania zrobiłam, byłbym Ci wdzięczna gdybyś - cokolwiek tam nie znalazło się w Twoim posiadaniu (szczerze mówiąc, nawet nie chcę wiedzieć co) - unicestwiła.
gdyby nie to, że znam takich hisotrii wiele, poniosłoby mnie dalej. autorka autorka, nie nalezy patrzeć zbyt często na to, kto jest autorem. tekst ma się bronić sam (widzisz?) nie przemawia do mnie jakoś specjalnie, nie strącił mnie z krzesła, ale jest napisany dobrze, zgrabnie i poprawnie.
hmm , z zaciekawieniem tu zajrzałam , chociaż wcale nie zaskoczył mnie poziom pisania autorki , bo udało mi się zdobyć wcześniejszą próbkę Jej pisania , więc byłam przygotowana na to , ze pisać kussi potrafi .
Potrafi też trzymać w napięciu ,i choć akcji tak wartkiej jak w amerykańskim filmie nie ma , to tekst nie zanudza , sprawnie poprowadzony przeskokami w czasie i przestrzeni .
Jedno zdanie miałam , które mnie mnie wgniotło w krzesło i mi się zgubiło , jak znajdę , wrócę
gram w teatrze alternatywnym od 4 lat, przez 3 miałam zajęcia z Alicją Jachiewicz (zawodowa aktorka teatralna) i wszyscy mówią "punktak"...
a to "dyskutować" to jest jak "rozmawiać" . a nie mówi się przecież "rozmawiać coś" tylko " o czymś"
to ta gorączka, kussi;)
wracaj do zdrowia:)
Chodziło mi o światło. Nie wiem, czemu słownik tak podaje, tańczyłam 9 lat na scenie w balecie klasycznym i panowie od światła zawsze na to mówili "punktowiec". Na razie nic nie poprawiam, mam 38 stopni gorączki i grypę. Pozdrawiam wszystkich, wrócę jak wyzdrowieję.
Fakt, fakt, CZEGOŚ można było się po Tobie spodziewać. Czegoś innego, chociażby ze względu na Twój cięty język i cynizm w komentarzach.
Plusy: zaciekawia, ciągnie czytelnika do przodu, fajna konwencja grania w teatrze. Długość tekstu dobra- nienawidzę, gdy ktoś zaczyna i leci po łebkach byleby dotrzeć do celu. Byleby zakończyć. Wychodzą wtedy takie pomyje. A tutaj język jest nasycony. Porównaniami, troszkę odmiana słowotoku, nieco irracjonalizmem.
Troszkę zagalopowania- to ja tak lubię:)
I nie ma co, wkurzył mnie styl mniej więcej tych zdań: "Nie potrzebowałyśmy ich, ale ona nalegała, żeby chociaż pozwolić jej pokazać, co ma, bo jak to zobaczymy, to na pewno zmienimy zdanie, a skądinąd mogłybyśmy ją poczęstować czymś do picia. Poprosiłam ją aby usiadła w fotelu i poczekała aż koleżanka przyniesie szklankę wody.". Takie... stoi dziecko z 3 klasy podst. i mówi, że ma w domu kota, a babcia zrobiła mu sweter. Na drutach.
Halo Halo? Kussi? A gdzie klimat jak tutuaj: "Zawieszam oddech, czekam na aplauz i słyszę z pierwszego rzędu pod nosem wycedzone słowa : « do domciu, do domciu, do domciu... » Dykcję miał nienajgorszą." ???
Hm...?
punktak «ręczne narzędzie zakończone szpicem, służące do wybijania wgłębień na przedmiotach metalowych»
punktowiec «wielopiętrowy, wolno stojący budynek, górujący nad otoczeniem»
Co niczego nie wyjaśnia. Przypuszczam, że tak na prawdę to 'żargon' czy 'slang' sceniczny jest uzależniony od konkretnego środowiska. W Krakowie będzie się mówiło 'punktowiec', w Warszawie 'punktak', a w Poznaniu jeszcze inaczej i wszystko to będzie się dało słyszeć z ust tzw "profesjonalistów". W każdym razie ja podtrzymam 'punktowiec', gdyż uważam, że im więcej samogłosek w naszym smutnym spółgłoskowym języku, tym lepiej. A wiesz np. kto to jest fliziarz?
Iga --> Ja o tym 'akademizmie' myślałam. To zabawne, ale przypuszczam, że wiem o co Ci chodzi. Jak zamieściłaś tę uwagę w komentarzu, to bardzo mnie to uderzyło, bo zarazem wiedziałam, że tekst daje przesłanki, aby tak o nim napisać, a z drugiej strony coś się we mnie przeciw temu osądowi buntowało. Uwielbiam zwięzły styl bez ozdobników. Lubię jak słowa w tekście mają swoje uzasadnienia. Przepadam za literaturą trzeźwą i racjonalną (niekoniecznie w tematyce, chodzi mi o warsztat). Czytałaś moje długie zgania i widziałaś tam na pewno wiele niepotrzebnych elementów, więc może Ci się wydać śmieszne, kiedy piszę, że lubię ład i porządek. Jestem jednak na jakimś tam szczeblu rozwoju (mam nadzieję, że bliżej początku niż końca:) i dopiero ćwiczę warsztat, pracuję nad sobą i nie wszystko co piszę jest świadome lub zamierzone. I ten 'akademizm' jest właśnie wynikiem nieświadomości, lub raczej braku samoświadomości. MIANOWICIE, tworząc tę narrację pierwszoosobową (która par excellence musi być mocno zindywidualizowana) oparłam się na pewnym prototypie. "Ja", które tam mówi o swoim facetach, czy rodzicach, ma taki styl... Jakże ma mieć inny styl to dziewczę zaściankowe, które trzema ulicami chadza i wstydzi się tak często? Ale żeby odpowiedzieć na to, co napisałaś, musiałam się zastanowić. Ten styl jest atrybutem narratorki. Czy atrybut jest atutem? To inne pytanie...
Elisabeth --> Ja się jakoś szczególnie, tymi co mi wystawiają "fatalny" nie przejmuję, bo wklejam tu nie po to by mieć dobre oceny, tylko uwag wysłuchać i zobaczyć jak obcy ludzie reagują na "ten problem tym stylem w tym momencie" i dlatego bardzo cenię tych, co uwagi piszą, same oceny nic mi nie mówią - no chyba że bym dostała 3 x fatalny i zero komentarza, to może dało by mi do myślenia.
ew --> Poprzednie próbki mojego pisania proszę spalić, zakopać, utopić itp. To jest moje życzenie na poważnie. Sama zresztą tak z 95% tego pisania zrobiłam, byłbym Ci wdzięczna gdybyś - cokolwiek tam nie znalazło się w Twoim posiadaniu (szczerze mówiąc, nawet nie chcę wiedzieć co) - unicestwiła.
pozdrawiam
Potrafi też trzymać w napięciu ,i choć akcji tak wartkiej jak w amerykańskim filmie nie ma , to tekst nie zanudza , sprawnie poprowadzony przeskokami w czasie i przestrzeni .
Jedno zdanie miałam , które mnie mnie wgniotło w krzesło i mi się zgubiło , jak znajdę , wrócę
a to "dyskutować" to jest jak "rozmawiać" . a nie mówi się przecież "rozmawiać coś" tylko " o czymś"
to ta gorączka, kussi;)
wracaj do zdrowia:)