Początek mi się podoba, ja w ogóle lubię takie początki. Pisałeś już lepiej i wiesz, że pisałeś już lepiej. Generalnie to jest porządnie, ale brakuje mi tego miliona odniesień (nie tych historycznoliterackich, tych życiowych), które zawsze znajduję w Twoich wierszach.
"w takie dni garściami nabiera się zmarszczek. dziś schodzę,
nie buntuję się, oddycham głęboko przymykając oczy.
zawroty głowy, utrata czucia.....................................
...........................................
........................................... filiżanka
nawet nie drgnie, a burzą się w nas wszystkie mury.
posłuchaj jak cicho otwieramy przy tym usta."
tu gdzie tekst zastąpiłem kropkami, zaistniałbym czymś stanowczo innym, gdyż właśnie to, swoim banałem psuje Doskonały tekst - to jakby zjechać z dużej góry i sinusoidą wjechać na kolejną tracąc źlebem impet, co kończy się małością między wzniesieniami.
nie buntuję się, oddycham głęboko przymykając oczy.
zawroty głowy, utrata czucia.....................................
...........................................
........................................... filiżanka
nawet nie drgnie, a burzą się w nas wszystkie mury.
posłuchaj jak cicho otwieramy przy tym usta."
tu gdzie tekst zastąpiłem kropkami, zaistniałbym czymś stanowczo innym, gdyż właśnie to, swoim banałem psuje Doskonały tekst - to jakby zjechać z dużej góry i sinusoidą wjechać na kolejną tracąc źlebem impet, co kończy się małością między wzniesieniami.