nawet spojrzenie na owy czas - przy którym faktycznie "rodzice" wymiękają dość często, jakby sami urodzili się czterdziestolatkami nie jest niczym zdrożnym w teksćie...
fakt krwawienia ukazuje ony problem i nie jest przebarwiony aby trzeba było czuć zażenowanie - zamień w końcu tych nieszczęsnych "rodzicieli" w rodziców
rodzina jest takim aspektem - gdzie normalność - zwłaszcza przy dorastaniu, jednaj łazience, wypadkach - nie ma miejsca na wstyd i jeżeli nagość jest normą to oglądanie własnego dziecka, nie jest hipokryzją
jest tu jeszcze jedna rzecz - też problemowa......................skoro trzeba zaglądać, to gdzie jest rozmowa..?
to wszystko w tekście widać................................dlatego się nie rozpisywałem
ojej, to grad myśli. dla mnie oczywiste było, pisząc, że chodzi o seks, chce sprawdzić czy córka już wie czym jest seks, kochanie, albo czy już dojrzała. później trochę nostalgii raczkowanie, ale od razu szybkość etapów dorastania, kiedy matka mało wie i mało ma do powiedzenia.
chociaż, interpretujmy, zastanawiajmy się, pokazujcie mi nowe spojrzenie na moje pisanie.
mi majty nie przeszkadzają..........................i nie przeszkadzała by pielucha - zaglądanie dziecku w majtki ostatnim z czym by mi się kojarzyło...................to "pedofilia" - od razu mam przed oczami amerykanckie podejście do spraw normalnych...
Justyna, są jeszcze pieluchy, pampersy to taka nowoczesna wygoda :P
Mnie się te majtki kojarzą właśnie ze śmierdzącymi pieluchami, które niestety trzeba wyprać, albo wykrochmalić.
dla mnie to jest taki tekst z momentami i tekst z fragmentami, w których czuć sztuczność połączeń wyrazowych lub pewnej niepotrzebności, dla mnie np. ta "kula brzucha" nie jest specjalnie trafnym określeniem i niekoniecznym, skoro dopowiedziane jest "i mnie w środku". sam brzuch by wystarczył ;)
spojrzeć w majtki? nie jestem pewna, ale wnioskuję po raczkowaniu, ze mama sprawdza czy dziecko ma sucho, zatem raczej w pampersa.
pełzanie i przerzutnia z majem daje porządny wydźwięk na końcu :)
fakt krwawienia ukazuje ony problem i nie jest przebarwiony aby trzeba było czuć zażenowanie - zamień w końcu tych nieszczęsnych "rodzicieli" w rodziców
rodzina jest takim aspektem - gdzie normalność - zwłaszcza przy dorastaniu, jednaj łazience, wypadkach - nie ma miejsca na wstyd i jeżeli nagość jest normą to oglądanie własnego dziecka, nie jest hipokryzją
jest tu jeszcze jedna rzecz - też problemowa......................skoro trzeba zaglądać, to gdzie jest rozmowa..?
to wszystko w tekście widać................................dlatego się nie rozpisywałem
chociaż, interpretujmy, zastanawiajmy się, pokazujcie mi nowe spojrzenie na moje pisanie.
mi majty nie przeszkadzają..........................i nie przeszkadzała by pielucha - zaglądanie dziecku w majtki ostatnim z czym by mi się kojarzyło...................to "pedofilia" - od razu mam przed oczami amerykanckie podejście do spraw normalnych...
Mnie się te majtki kojarzą właśnie ze śmierdzącymi pieluchami, które niestety trzeba wyprać, albo wykrochmalić.
spojrzeć w majtki? nie jestem pewna, ale wnioskuję po raczkowaniu, ze mama sprawdza czy dziecko ma sucho, zatem raczej w pampersa.
pełzanie i przerzutnia z majem daje porządny wydźwięk na końcu :)