a ja cóż... z daleka od poezji jednak się podpiszę pod mimo wsio delikatnością zawartą w najprostszym ze sposobów rozumienia nieuchronności... jeśli wiem o czym piszę:)
Dopiero mam czas na napisanie komentarza, choć do gwiazdy przybiłam gwóźdź całkiem świadomie. Cielak, brakowało mi tych Twoich huknięć, które powodują jeża w myślach.
Pod kolor kota mi za to zaczepia się w tym bezpłciowym mysim kolorze na głowie, którego każde zamalowanie nie wygra jednak z naturalnością. A zaprzestanie przemalowywania z całą gotowością wchodzenia w linie to dla mnie tajemne szczyty bezwzględnego porozumienia. A przecież wciąż są linie - granice. I może napisałam komentarz chaotyczny, ale to już Cielak Twoja wina.
Tytuł jest dla mnie ohydny, ale może to wynika z mojej niechęci do neologizmów, sam nie wiem. Wiersz dobry... nie moja poetyka, zdecydowanie nie moja. Ale zarzucić się nic nie da.
Pod kolor kota mi za to zaczepia się w tym bezpłciowym mysim kolorze na głowie, którego każde zamalowanie nie wygra jednak z naturalnością. A zaprzestanie przemalowywania z całą gotowością wchodzenia w linie to dla mnie tajemne szczyty bezwzględnego porozumienia. A przecież wciąż są linie - granice. I może napisałam komentarz chaotyczny, ale to już Cielak Twoja wina.
do diabła z ciałem rozhukanym jak pies :)
Sprawnie.