nie uwazam sie za autorytet w dziedzinie prozy, w poezji - moze troche, pisze sobie wiersze od dawna...
Ale postanowilam ustosunkowac sie do komentarza claudius.
To co sie dzieje obecnie z Wywrota jest zle. Jak napisal netah strona i jej funkcjonowanie sa oparte na tekstach ktore ktos przysyla i ktos inny chce czytac. Osoby odpowiedzialne za istnienie strony powinny jednoczesnie dbac by teksty nie odbiegaly od ogolnie przyjetych norm i sredniego poziomu. Gwiazdka dla tekstu powyzej to tragikomedia.
Teatr bez aktorow i z opuszczajacymi tylnymi drzwiami znudzonymi widzami o ktorych zapomniano w drugim antrakcie pomiedzy banalem a farsa.
Mozna miec sentyment do landszaftu nad lozkiem, pocztowek z zachodem slonca (moje ulubione!)muzyki Modern Talking, lodow na patyku, papierowych kubeczkow z logo McDonald's i setki innych slodkosci, intelektualnych pauz, chwil weryfikacji wlasnych upodoban.
Ale wszystko ma swoje granice.
Promowanie "dramatow ludzkich według czasopism kobiecych" moze byc prywatnie wzruszajace i wydawac sie uzasadnione ale w szerszej percepcji - osmiesza!
jestem zszokowana. gwiazdką. czytając ostatnie teksty Beaty Andrzejczuk odnosze wrażenie, jakby były one cząścią jakiejś świadomie kiczowatej serii pod tytułem "dramaty ludzkie według czasopism kobiecych". jeżeli się mylę, ocena tego opowiadania powinna być najniższa z możliwych...
Tekst jako taki jest dobry (no, moze poza paroma miejscami takimi jak z tym filmem...). Jednak nie ma tego polotu co "Moj towarzysz...". Poprzednie o wiele bardziej mnie wciagnelo. To wrecz nudzi. Jest jakby bez energii. Oczywiscie tematyka nie powinna podlegac kwestii jako wiecznie aktualna i moralizujaca. Takiego czegos nie przeczytacie wbrew pozorom w "Przyjaciolce". Na pewno nie w takiej formie! Wartosciowy ale bez gwiazdki...
> Chciałem, żeby ktoś kiedyś wiedział, że pamiętam. Być może ktoś jej powie, że pamiętam...
to ladnie.
wybacz jednak moze zbyt brutalna w takim swietle uwage, ale o realnosci zdarzenia opisanego w opowiadaniu powinno zadecydowac ono samo [owo opowiadanie, jego forma, styl, podejscie], a nie dopowiedziana "z zewnatrz" prawdziwa historia.
uwierz mi, zdaje sobie sprawe z tego, ze wiekszosc opowiesci nie jest oderwana od rzeczywistosci. uwierz mi, ze piszac kiedys opowiadanie o potraconym przez samochod motocykliscie, pisalem o prawdziwym chlopaku.
sotes:
> p.s. gwiazdka dlatego, aby cokolwiek pojawialo sie w rubryce "najlepsze w tym miesiacu"?
Z jednej strony tak - nikt nie przyznaje gwiazdek. Fidomax odszedł, Szluger pisze jakąś pracę zaliczeniową, a SKC jest jeszcze do końca września offline, więc ja musiałem zająć się działem Literatura, z którym od dawna nie miałem nic wspólnego. Spodobał mi się tytuł opowiadania i jego tematyka... a Agnieszka to pewna dziewczyna która ma raka i to niestety tą najbardziej złośliwą ze wszystkich możliwych mutacji. Jest zupełnie spraraliżowana, nie może NIC, choć jej umysł pracuje zupełnie normalnie. Nie wiem, czy zagląda na Wywrotę, ale myślę, że raczej nie. Nie wiem, czy ma jakikolwiek kontakt ze światem zewnętrzym... Nie wiem, czy chce mieć. Właściwie to nie znam jej i nigdy jej nie widziałem, choć jest chrześnicą mojej matki, a jej rodzice byli u mnie w zeszły weekend na grillu. Chciałem, żeby ktoś kiedyś wiedział, że pamiętam. Być może ktoś jej powie, że pamiętam...
A dla czytelników: Chciałbym, żebyście wiedzieli, że opowiadania bardzo często mówią o tym, co naprawdę dzieje się wokół nas.
Czytam teksty i widzę, że specjalnością Beaty robią się zmagania z zagrożeniami - szczęśliwie jednak nie tragicznymi. Ale lęk gdzieś jest - "psycholog" we mnie aż trzęsie się z chęci do analizy.
Mam wrażenie, że napisanie "Mojej małej..." zajęlo mniej czasu i uwagi niż poprzedniego tekstu. Niektóre rzeczy (np. cytat z ks. Twardowskiego czy dywagacje o miłości w rodzinie) osłabiają moją chęć czytania, bo jakbym gdzieś już to widział i znał. Czytając uświadomiłem sobie, że zdecydowanie poszukuję w tekstach czegoś nowego (nowe było "bobrowanie").
Są i dobre strony, opowiadanie wciąga - tworzysz fabuły, które same z siebie zachecają do czytania dalej. Zazdroszczę ci wyczucia struktury opowiadania.
Mnie podobało się streszczenie filmu pod koniec - natomiast ostatni akapit jakby nie wierzył w inteligencję czytelnika. Już wcześniej widać, że będzie dobrze.
Z checią sięgnę po następne teksty.
nie o zwyczajny problem tu chodzi [bo kazdy problem jest zwyczajny], ale o zrobienie z niego "czegos" takiego, co pozwala pomyslec, co wciaga i daje chwile radosci podczas czytania.
Ale postanowilam ustosunkowac sie do komentarza claudius.
To co sie dzieje obecnie z Wywrota jest zle. Jak napisal netah strona i jej funkcjonowanie sa oparte na tekstach ktore ktos przysyla i ktos inny chce czytac. Osoby odpowiedzialne za istnienie strony powinny jednoczesnie dbac by teksty nie odbiegaly od ogolnie przyjetych norm i sredniego poziomu. Gwiazdka dla tekstu powyzej to tragikomedia.
Teatr bez aktorow i z opuszczajacymi tylnymi drzwiami znudzonymi widzami o ktorych zapomniano w drugim antrakcie pomiedzy banalem a farsa.
Mozna miec sentyment do landszaftu nad lozkiem, pocztowek z zachodem slonca (moje ulubione!)muzyki Modern Talking, lodow na patyku, papierowych kubeczkow z logo McDonald's i setki innych slodkosci, intelektualnych pauz, chwil weryfikacji wlasnych upodoban.
Ale wszystko ma swoje granice.
Promowanie "dramatow ludzkich według czasopism kobiecych" moze byc prywatnie wzruszajace i wydawac sie uzasadnione ale w szerszej percepcji - osmiesza!
tak bardzo chce, prosze, prosze!!!
to ladnie.
wybacz jednak moze zbyt brutalna w takim swietle uwage, ale o realnosci zdarzenia opisanego w opowiadaniu powinno zadecydowac ono samo [owo opowiadanie, jego forma, styl, podejscie], a nie dopowiedziana "z zewnatrz" prawdziwa historia.
uwierz mi, zdaje sobie sprawe z tego, ze wiekszosc opowiesci nie jest oderwana od rzeczywistosci. uwierz mi, ze piszac kiedys opowiadanie o potraconym przez samochod motocykliscie, pisalem o prawdziwym chlopaku.
> p.s. gwiazdka dlatego, aby cokolwiek pojawialo sie w rubryce "najlepsze w tym miesiacu"?
Z jednej strony tak - nikt nie przyznaje gwiazdek. Fidomax odszedł, Szluger pisze jakąś pracę zaliczeniową, a SKC jest jeszcze do końca września offline, więc ja musiałem zająć się działem Literatura, z którym od dawna nie miałem nic wspólnego. Spodobał mi się tytuł opowiadania i jego tematyka... a Agnieszka to pewna dziewczyna która ma raka i to niestety tą najbardziej złośliwą ze wszystkich możliwych mutacji. Jest zupełnie spraraliżowana, nie może NIC, choć jej umysł pracuje zupełnie normalnie. Nie wiem, czy zagląda na Wywrotę, ale myślę, że raczej nie. Nie wiem, czy ma jakikolwiek kontakt ze światem zewnętrzym... Nie wiem, czy chce mieć. Właściwie to nie znam jej i nigdy jej nie widziałem, choć jest chrześnicą mojej matki, a jej rodzice byli u mnie w zeszły weekend na grillu. Chciałem, żeby ktoś kiedyś wiedział, że pamiętam. Być może ktoś jej powie, że pamiętam...
A dla czytelników: Chciałbym, żebyście wiedzieli, że opowiadania bardzo często mówią o tym, co naprawdę dzieje się wokół nas.
co do poroblemu to nie nazwał bym go zwykłym, natomiast duch tego utworu nijak ma się do tytułu, miała być bitwa a wyszło zrezygnowanie
podsumowując: nie mam pojęcia skąd ta gwiazdka...
Mam wrażenie, że napisanie "Mojej małej..." zajęlo mniej czasu i uwagi niż poprzedniego tekstu. Niektóre rzeczy (np. cytat z ks. Twardowskiego czy dywagacje o miłości w rodzinie) osłabiają moją chęć czytania, bo jakbym gdzieś już to widział i znał. Czytając uświadomiłem sobie, że zdecydowanie poszukuję w tekstach czegoś nowego (nowe było "bobrowanie").
Są i dobre strony, opowiadanie wciąga - tworzysz fabuły, które same z siebie zachecają do czytania dalej. Zazdroszczę ci wyczucia struktury opowiadania.
Mnie podobało się streszczenie filmu pod koniec - natomiast ostatni akapit jakby nie wierzył w inteligencję czytelnika. Już wcześniej widać, że będzie dobrze.
Z checią sięgnę po następne teksty.
nie o zwyczajny problem tu chodzi [bo kazdy problem jest zwyczajny], ale o zrobienie z niego "czegos" takiego, co pozwala pomyslec, co wciaga i daje chwile radosci podczas czytania.