Ludzie dbają o siebie,
ludzie dbają o siebie,
ludzie dbają o siebie stale.
Uważają na siebie
i chuchają na siebie,
noszą ciepłe skarpety i szale.
Zażywają mikstury,
wybierają się w góry,
by oddychać pełnymi płucami,
zabijają kurczaki,
przyrządzają przysmaki
i wzmacniają swój wątły organizm.
A tu lata mijają,
a ci ludzie wciąż dbają;
Góry, kury, mikstury, et cetera,
lecz rzecz dziwna tym niemniej,
choć to nie brzmi przyjemnie,
coraz gdzieś jakiś człowiek umiera.
Inni wzrokiem go mierzą,
patrzą, ale nie wierzą,
czasem któryś z nich westchnie: "o rany!"
Szepcą do siebie w sieniach:
- Józek, popatrz na Henia.
Choć nieboszczyk, a jaki zadbany!
I znów lata mijają,
i znów ludzie wciąż dbają;
Góry, kury, mikstury et cetera,
lecz rzecz dziwna tym niemniej,
choć to nie brzmi przyjemnie,
coraz gdzieś jakiś człowiek umiera.
A potem, po pogrzebie,
znów jest słońce na niebie,
ten sam cykl widać znów w świetle słońca.
Ludzie dbają o siebie,
ludzie dbają o siebie,
ludzie dbają o siebie do końca.