Czyściec i piekło

Andrzej Waligórski

 

Tak sobie czasami myślę
Po zatargu z żoną lub z władzą:
Jak będzie wyglądał czyściec,
Do którego mnie kiedyś wsadzą?
Tradycyjny kocioł ze smołą,
Diabły szopkowe i śmieszne,
I przypiekane na goło
Członki najbardziej grzeszne?
A może zszarpią mi nerwy
W sposób i nowszy, i lepszy -
Na przykład sto lat bez przerwy
Transmisji z hodowli wieprzy,
Czyli kompletna klapa.
A w górze gdzieś śmiech wesoły -
To sobie Flipa i Flapa
Oglądają w niebiesiech anioły!
Zaś jeszcze bardziej bezdennie
Wykoleiłby mnie system fatalny,
Gdybym musiał przez wieki, codziennie,
Udowadniać, że jestem lojalny.
I męczyłbym się straszliwie
W piekielnej tej atmosferze,
A diabeł by podejrzliwie
Patrzył na mnie i mruczał: - Ejże?
I głosy brzmiałyby w mroku,
Od których bym cierpiał i cierpiał:
- A coście robili w roku
Pięćdziesiątym, ósmego sierpnia,
Między szesnastą dziewięć
A osiemnastą czternaście?
Ja na to pokornie, że nie wiem,
A głosy: Ha ha! A, no właśnie:
Ha, lepiej niech mnie już spalą
Albo nadzieją na drążek.
...a może czyściec jest salą
Pełną tapczanów i książek,
Z lampką przy każdym tapczanie,
Więc czego mi więcej trzeba?
Widocznie przez zamieszanie
Trafiłem przypadkiem do nieba!
Ale daremnie się korcę,
Wnet wpadam w depresję wściekłą:
- Tapczany fakt, stoją, lecz sztorcem,
A książki są moje...
To piekło.

 

Inne teksty autora

Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski