Dziedziczność

Andrzej Waligórski

 

 

O pierwszym zmroku, koło Pedetu
By uspokoić stargane nerwy
Snują się blade córki poetów
Tych z awangardy, i tych z konserwy.
Snują się solo, snują się kupą,
Śniąc o tym, czego nocą nie dośnią,
Rzadko karmione pożywną zupą,
A dużo częściej mglistą przenośnią.
Somnabulicznie, brzegiem wieczorów
Pełzną jak strzygi pędzla Ociepki,
A obok zdrowe córki majorów
Rzucają chłopcom krwiste zaczepki.
Na poetównę chłopcy nie patrzą...
Cóż, że wygląda na smukłą nimfę,
Że twarz ma dużo od innych gładszą,
Kiedy krwi w żyłach nie ma, lecz limfę....
Poza tym, wszelkich praw dziedziczności
Jest antytezą, i trudno dociec
Dlaczego nie ma nawet zdolności
Tak miernych, jak jej rzekomy ociec....
Rzekomy! Bowiem przed wieloma laty
Gdy gwiazdy lśniły jak złota rzeka
A tata wsadził nos w poematy -
Mamę odwiedził dostawca mleka...
Więc krążą teraz - żałosne dziwa -
Po miejskich ulic zimnych manowcach
Czasem ambicja w nich się fałszywa
Odzywa bekiem, jak błędne owce,
Lub się w mózgowej łączą przysadce
Aż dwie miernoty na półetacie:
Wrodzona, po tym fizycznym tatce,
Z nabytą, po tym przybranym tacie...

Inne teksty autora

Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski
Andrzej Waligórski