Bójka w L.

Edward Stachura

W samo południe na nieparyskim bruku

W lipca leniwy dzień,

W słońcu słodkim jak sen;

W samo południe na nieparyskim bruku,

Co wydarzyło się?

 

Oto spotkali się oko w oko

Na rogu dwu toczących wojnę ulic;

Z Nadbrzeźnej jedni wąskiej magistrali,

Zaś drudzy z ulicy Jezuickiej Rury.

 

Słońce powinno, ale się nie skryło

Za obłok biały na czas trwania bitwy,

Z Nadbrzeźnej czterech równych wzrostem było

I tamtych czterech; piąty się nie liczy.

(Szczeniak. Stał z boku, kiedy się starsi

Trzaskali.Kiedy sobie zęby i żebra liczyli.')

 

Ostro się wzajem trzaskali chłopcy;

Bez pudła chłopcy sypali się z garści;

W powietrzu błyskał tu i tam scyzoryk:

Urodą bliźnich któż by się tam martwił!

 

W samo południe na nieparyskim bruku

W lipca leniwy dzień,

W słoncu słodkim jak sen;

Pod niezmierzonym spokojem ogromu błekitu

Płynęła młoda krew!