Więc widziałem za oknem całą jaskrawość,
ale ciągle nie mogłem określić tego uczucia,
jakie odczuwałem, że widzę to wszystko:
całą jaskrawość.
Nie smutek, nie beznadzieja, nie strach,
nie przerażenie, nie obojętność i nie radość,
nie nadzieja, nie spokój i nie zachwyt,
nie uniesienie, ale co?
Co rozlewało się po mnie, jakie uczucie,
że dożyłem tej chwili, żeby dojść do tego
miejsca, żeby zobaczyć całą jaskrawość?
ale ciągle nie mogłem określić tego uczucia,
jakie odczuwałem, że widzę to wszystko:
całą jaskrawość.
Nie smutek, nie beznadzieja, nie strach,
nie przerażenie, nie obojętność i nie radość,
nie nadzieja, nie spokój i nie zachwyt,
nie uniesienie, ale co?
Co rozlewało się po mnie, jakie uczucie,
że dożyłem tej chwili, żeby dojść do tego
miejsca, żeby zobaczyć całą jaskrawość?