(...)
Kiedy
z odkneblowanej wysokości
lunęły wody bardzo liczne
nie uciekłem się pod bożodrzew
taki nie rośnie w światłocieniu
podwójnie jaskrawy ten koloryt
oślepia mnie
mówię bo widzę
coraz przezroczyście
nie uciekłem sie pod bożodrzew
w przyszłostudzienne wpadłem
przy janowskiej cembrowiny
jak w kamienne amfibie
wylewnie dobijał się do mnie deszczu samiec
ale ja rozmawiałem z lebiodą
szybko przeszedłem z nią na ty-tuł
niezapomniana ta chwila
kiedy pojąłem parę głupich drobiazgów
Po ogrodzie niech hula szarańcza
Edward Stachura
Inne teksty autora
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura
Edward Stachura