One nas lubią, te samotne cmentarze, one, które są z nami tak bardzo, że nieledwie tkwią w środku nas. Paradoks odwracalny, bo może to my w nich tkwimy. Obrysowując palcem kontur własnego ciała, uwzględniamy pelargonię posadzoną nisko i klepsydrę zatkniętą u wezgłowia. Szept pochylonej brzozy, splot jej chłodnych korzeni, soczystą zieleń liści. I całując na dobranoc twoje czoło nad lewą brwią, myślę o niedużej kaplicy z drewnianym krzyżem w poprzek. Pachnie ziemia...
Inne teksty autora
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska
Halina Poświatowska