odpycham nogą wszechświat
luźno zamyślona
kołyszę sie na nitce
nieokreślonych pragnień
jakieś trwanie
smużką
pełga
po moich ustach
drażni usta
palce zaczepiam
o rozszczepione na liściu słońce
karmię palce
światłem nagłych podłużnych błysków
one drżą
one się chwieją
w brązowieniu głodnych zmysłów
otwartymi ustami
chwytam umykający wszechświat