Gospodyni wyszła przed dom
- zwołuje kaczeńce z łąk
sypie - światło
Gospodarz buduje wóz
pojedzie po siano
na drugą stronę nieba
W zagrodzie
trzmiel porykuje do róży
Poświęcana palemka
chroni dom
przed burzą jaskółek
Wiosna
podchodzą buki
wypalone
wspomnieniem
Wiosna maj
liście rozświetla nadzieja
Butwieje
rozpada się brodaty
krzywdy pień
Jasnozielone lampy lasu
palą się
pod błękitem
Siedzimy przy stole
zranionym jak brzoza
Między nami chleb
dany na drogę
Trzepot czarnych serafinów
znad łąk
Jeszcze nie ma liści
to szeleści światło
dobre rano
Pąki buczyny
świecące palce Boga
błogosławią Bortnianom