Gorączka

Jerzy Liebert

 

 

Wyciągnąłem dłonie,
Kulę szklaną gonię...
Wstrzymaj się, przystań,
Szklany grobie, trumno kulista!

W twoim wnętrzu, w centrum szklanych kół,
Uwięziona moja miła głową w dół...
Odebrało mi rozum szklane wnętrze,
Nierozumny kulę gonię, tak się męczę,
Za tą kulą snuć się muszę krok w krok,
Już pół roku, jeszcze może długi rok.

Z trumny szklistej, kulistej - półżywa,
Ręce łamie, wyciąga - przyzywa,
Wzrokiem błędnym zaklina mnie: - Coś zrób,
By nie toczył się już ze mną szklany grób...

Patrzę w kulę – a ty w kuli głową wzwyż,
Gonię kulę – a ty głową w dół...
Już nie mogę, moja miła, brak mi tchu
Bolą oczy od tortury szklanych kół...

Ona z dołu głową w górę leci znów,
Zamieniona, obrócona cała w ruch...

Inne teksty autora