WIĘZIENIE

Józef Czechowicz

maleją źrenice dnia

przysłonięte rzęsami choin

od myśli do myśli od pnia do pnia

po ciemku chodzić się boisz



przed chatą dotykając chust kwiatem podstrzesza

kobieta w słonecznikach bieliznę rozwiesza



kipi rąk oceanem betonowy stadion

gdy gibki bicz biegnący u mety się zagiął

na przestrzeni z szafirów i oliwnej wodzie

statek pod dymem dąży ku białej pogodzie



wszystko wszystko jest na ziemi



w szpitalu zmięte łóżka płonąca pokrzywa

w ślad zębatej gorączki topią się leniwo



nad wiotszą niż łodygi kolumną obliczeń

astrofizyk natchnione unosi oblicze



bijąc młotem w żelazo na niebios otchłani

murarz przy chmur drapaczu świeci jak archanioł

wszystko wszystko jest na ziemi

tak wiele

wszystko

tak mało

Inne teksty autora