Literatura

NARZECZONA (wiersz klasyka)

Józef Czechowicz

wszedł na fale łucznik jutrzni pięść wpart w głąb

ściekał długo złotą strugą migotał w łuskach .

w ciemnym złocie liśćmi ociekł jak strugą dąb

w ciemnym świcie wichru wycie i pustka



a cóżeście to tak wodę zmącili

czemu kuźnia pod dębami nie dzwoni

noc zesuwa się niebieska jak kilim

w czarnym krzyku gniazd wronich



wychodziły białe chaty na ług

jeszcze stoi wielka rosa na ziołach

wyjdźże młoda przestąp próg

spojrzyj w ranek malowany

spojrzyj bystro dokoła



ukochany

nie wołaj

mam na oczach marę senną piękniejszą

a cóżeście to tak dymy rozwiedli

że w siności tej nie widać wsi całej

świtem rankiem słońce sunie spod jedlin

jak twarz moja zuchwałe



ustawiały się rzędem płoty

chochołami róż kołysał zły wiatr

wyjdźże młoda na jesienne zaloty

spojrzyj chłopak u ściany

czarnooki czeka swat



ukochany

me zaloty

sen tęskliwy mara której nie znasz

przysłano: 5 marca 2010

Józef Czechowicz

Inne teksty autora

W pejzażu
Józef Czechowicz
więzienie
Józef Czechowicz
Wieczorem
Józef Czechowicz
WIENIAWA
Józef Czechowicz
SAMOBÓJSTWO
Józef Czechowicz
PONTORSON
Józef Czechowicz
O MATCE
Józef Czechowicz
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca