Cień Twój na drzwiach przykuty białym światłem lampy
kołysze się cichutko w takt łez, co szeleszczą,
i płynie łukiem długim w ciszy nieskończoność.
Cienie, Twe ręce jasne od świetłności pieszcząc,
mówią o tym, co przeszło i co czeka jeszcze...
Nie szukaj słów w milczeniu moim duszośpiewnym,
nie przebieraj palcami dni zmarłych korali
rozsypanych w pamięci w kolorowe słońca...
nie patrz...
blask słów jak pióra barwiste się spalił,
jak skrzydła błękitnawych ptaków wyobraźni.
Słowa dawne przepadły w nieskończoną przepaść,
słowa nowe dymami się plączą po ziemi...
nie patrz... źeby w noc ciemną kamieniami nie paść,
słuchaj, słowa szeleszczą:
nie patrz... nie mów... nie myśl...