Ucięte złote ręce
lecą z wysokich klonów
spadają przez mgłę białą
w szarzyznę dróg, zagonów...
Czerwony kat Październik
idzie przez las przez łąki,
przez pola i przez ściernik,
i wszystko co jest życiem,
jasnością, barwą, wonią,
dojrzawszy, niszczy krwawą
katowską swoją dłonią.
-Idzie i wnet spotyka
starego robotnika,
który tak z trwogą rzecze
do złego Października:
“O kacie Październiku
patrz: kości me ułomne,
młodość mą, włosy, rozum
straciłem - gdzie? nie pomnę.
Trzęsie się we mnie serce
i chorób mam bez liku -
pozwól mi przejść spokojnie,
mój kacie Październiku!”
Ucięte złote dłonie
kładą się w krąg na drodze...
Podumał kat Październik,
ustapił się niebodze.
Wtem znów nadchodzi zdala
babusia stara, słaba,
rozpłaszcza się pod koszem
jak pod kamieniem żaba,
i mówi: “Panie kacie,
pozwól mi przejść bez krzyku,
na sprzedaż niosę jaja
i gęsi dwie w koszyku,-
spódnica stara, bura,
kaftanik na mnie siwy,
puszczaj dobrodzieju
przecieżeś mi nie krzywy!”
Ucięte złote dłonie
kładą się w krąg na drodze...
Podumał kat Październik,
ustąpił się niebodze.
Patrzy ? aż tu znów idzie
dziewucha nad dziewuchy:
spódnica jak ambona,
warkocze jak łańcuchy.
W spódnicy kwitną róże,
bławatki i paprocie ?
oczy, jak modre szkiełka,
a włos skąpany w złocie.
Pierś jak gliniany dwojak
brwi czarne jak sadza. ?
Zmęczony kat Październik
ścieżynę jej zagradza.
-“O Panie Październiku
nie zachodź ty mi drogi-
późno już, nów na niebie
białe wystawia rogi.
Puść-że mnie, panie kacie,
śpieszno mi do kochanka”.-
-“Hej! Kiedy mi zapachniał
goździk i macierzanka!”
-“Puszczaj-że, panie kacie
pięknie ci podziękuję...”
”Hej! kiedy gdzieś zakwitły
piwonie i leluje!-
Hej! kiedy krasa twoja
za bardzo mi różowa...”
- ”O panie Październiku ?
słońce się w chatach chowa,
a mnie tu na złej drodze
godziny lecą płone...”
- “Hej! kiedy mi twe serce,
twe serce za czerwone!”
Toczą się złote ręce,
trzęsie się brzoza łysa,
Październik ujął dziewkę
i krasę z niej wysysa.-
lecą z wysokich klonów
spadają przez mgłę białą
w szarzyznę dróg, zagonów...
Czerwony kat Październik
idzie przez las przez łąki,
przez pola i przez ściernik,
i wszystko co jest życiem,
jasnością, barwą, wonią,
dojrzawszy, niszczy krwawą
katowską swoją dłonią.
-Idzie i wnet spotyka
starego robotnika,
który tak z trwogą rzecze
do złego Października:
“O kacie Październiku
patrz: kości me ułomne,
młodość mą, włosy, rozum
straciłem - gdzie? nie pomnę.
Trzęsie się we mnie serce
i chorób mam bez liku -
pozwól mi przejść spokojnie,
mój kacie Październiku!”
Ucięte złote dłonie
kładą się w krąg na drodze...
Podumał kat Październik,
ustapił się niebodze.
Wtem znów nadchodzi zdala
babusia stara, słaba,
rozpłaszcza się pod koszem
jak pod kamieniem żaba,
i mówi: “Panie kacie,
pozwól mi przejść bez krzyku,
na sprzedaż niosę jaja
i gęsi dwie w koszyku,-
spódnica stara, bura,
kaftanik na mnie siwy,
puszczaj dobrodzieju
przecieżeś mi nie krzywy!”
Ucięte złote dłonie
kładą się w krąg na drodze...
Podumał kat Październik,
ustąpił się niebodze.
Patrzy ? aż tu znów idzie
dziewucha nad dziewuchy:
spódnica jak ambona,
warkocze jak łańcuchy.
W spódnicy kwitną róże,
bławatki i paprocie ?
oczy, jak modre szkiełka,
a włos skąpany w złocie.
Pierś jak gliniany dwojak
brwi czarne jak sadza. ?
Zmęczony kat Październik
ścieżynę jej zagradza.
-“O Panie Październiku
nie zachodź ty mi drogi-
późno już, nów na niebie
białe wystawia rogi.
Puść-że mnie, panie kacie,
śpieszno mi do kochanka”.-
-“Hej! Kiedy mi zapachniał
goździk i macierzanka!”
-“Puszczaj-że, panie kacie
pięknie ci podziękuję...”
”Hej! kiedy gdzieś zakwitły
piwonie i leluje!-
Hej! kiedy krasa twoja
za bardzo mi różowa...”
- ”O panie Październiku ?
słońce się w chatach chowa,
a mnie tu na złej drodze
godziny lecą płone...”
- “Hej! kiedy mi twe serce,
twe serce za czerwone!”
Toczą się złote ręce,
trzęsie się brzoza łysa,
Październik ujął dziewkę
i krasę z niej wysysa.-