Literatura

Ślub (wiersz klasyka)

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Zapalili gromnice,
zawiesili wieńce
u złotego ołtarza -
za nogi, za ręce
powlekli dziewicę
i aptekarza.
Ksiądz do nich przemówił jak zwykle po chińsku,
ze słodkim uśmiechem na ustach.
Matki śmiały się z żalu
i płakały z radości
ręce składając na biustach.
Po czym oblubienicę w przezroczystym woalu
otoczył tłum świetnych gości.
Zaś na chórze złośliwe kłaniały się z kątka
skrzydlate embriony, czerwone dzieciątka
i opędzały z gniewem raka, nowotwora,
który tu zajął miejsce jeszcze wczoraj z wieczora.

przysłano: 5 marca 2010

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Inne teksty autora

Kto chce bym go kochała
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska
Różowa magia
Maria Pawlikowska Jasnorzewska
I ani lilii wodnej
Maria Pawlikowska- Jasnorzewska
Kurze łapki
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Słowiki
Maria Pawlikowska Jasnorzewska
* * *(Świat jak mydlana bania..)
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
*** (Jaki jest motyl?)
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca