W Mieście

Czesław Miłosz

Miasto było ukochane i szczęśliwe,                                                                            Zawsze w czerwonych piwoniach i późnych bzach,                                                      Pnące się barokowymi wieżami ku niebu.                                                                Powrócić z majówki i stawiać w wazach bukiety,                                                            Za oknem widzieć ulicę, którą niegdyś szło się do szkoły                                            (Na murach ostre granice słońca i cienia).                                                           Kajakowanie razem na jeziorach.                                                                            Miłosne wyprawy na wyspy porośnięte łozą.                                                      Narzeczeństwo i ślub u Świętego Jerzego.                                                                       A później konfraternia ucztuje u mnie na chrzcinach.                                               Cieszą mnie turnieje muzyków, krasomówców, poetów                                           Brawa tłumu, kiedy ulicą przeciąga Pochód Smoka.                                                     Co niedziela zasiadałem w kolatorskiej ławce.                                                         Nosiłem togę i złoty łańcuch, dar współobywateli.                                                   Starzałem się, wiedząc, że moje wnuki zostaną miastu wierne.

Gdyby tak było naprawdę. Ale wywiało mnie                                                                   Za morza i oceany. Żegnaj, utracony losie.                                                               Żegnaj, miasto mego bólu. Żegnajcie, żegnajcie.

Inne teksty autora

Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz
Czesław Miłosz