"W mroku gwiazd"

Tadeusz Miciński

Jam ciemny jest wśród wichrów płomień boży,

lecący z jękiem w dal - jak głuchy dzwon północy -

ja w mrokach gór zapalam czerwień zorzy

iskrą mych bólów, gwiazdą mej bezmocy.

Ja komet król - a duch się we mnie wichrzy

jak pył pustyni w zwiewną piramidę -

ja piorun burz - a od grobowca cichszy

mogił swych kryję trupiość i ohydę.

Ja - otchłań tęcz - a płakałbym nad sobą

jak zimny wiatr na zwiędłych stawu trzcinach -

jam blask wulkanów - a w błotnych nizinach

idę, jak pogrzeb, z nudą i żałobą.

Na harfach morze gra - kłębi się rajów pożoga -

i słońce - mój wróg słońce ! wschodzi wielbiąc Boga.

* * *

W mym sercu baśni o jutrzence

i fantastyczne kwiaty szronu ;

w mym sercu jakby echo dzwonu ;

w mym sercu zakrwawione ręce

grają na strunach miesiąca

odwieczny ciemny

hymn.

Schodzę w labirynt podziemny -

u stóp mych morze się roztrąca.

* * *

Wampir



Modlą się duchy ciemnych wód -

modli się serce krwawe.

W wnętrznościach mogił szlocha lud

i szlocha serce krwawe.

Armat spiżowych tętni grzmot

i tętni serce krwawe.

Bagnety pełzną pijanych rot

i pełznie serce krwawe.

Zadrgały bruki rżniętych miast -

zadrgało serce krwawe.

Wampiry gaszą wieczność gwiazd

i gaszą serce krwawe.

Zhańbione ciała - pusty dwór -

zhańbione serce krwawe.

Wtem tryumfalnie zapiał kur -

i pękło serce krwawe. "

* * *

Stanąć tak nad morzem

z chmur kłębami na dnie

i w głąb niemą rzucać

jarzące klejnoty ...

I pod jej pałacem

oprzeć skroń na murach

i wyrzec się - wyrzec

duszy swej na wieki ...

I żagiel rozwinąć,

kiedy burza wyje

i mknąć ponad góry

i spadać - i płynąć ...

* * *

Wśród czarnych mórz

ogień w rubinie -

widzę w głębinie

Śniącą o wędrówce dusz.

Migocą żarze

na grobowcach gór -

płonęły nam twarze

miłością znad chmur.

Słońce z gór wezgłowia

kładło cień po cieniu -

wśród ludzkiego mrowia

zostałem w milczeniu.

Ach, dobrze - już mrok -

na chmurach popioły -

widzę Boga wzrok -

gdy strącił Anioły.

* * *

O nocy cicha, nocy błękitna

u stóp Twych leżę, całując Cię -

warkoczy Twoich gąszcz aksamitna

po wzgórzach gwiezdnych w niebo się pnie.

Srebrzą się stawy, szumią potoki

i tylko serce w płomieniu burz -

idę w puszcz leśnych ciemne wyroki -

nocy błękitna - żegnam Cię już.

* * *

Noc - kryształ czarny. Iskrzą się gwiazdy nad borem.

Jeszcze mam obraz Twój w sercu mem smutnem i chorem.

Pociąg mię niesie w dal ku morzom, gdzie wszystko utonie -

i wtedy pójdę ku wam, o gwiazd plejado, Orionie !

* * *

Na maszcie moim Wega się żarzy -

a na dnie zimna puszcza korali -

fala wyjąca dziko się żali,

jak widmo tęskne umarłej twarzy.

* * *

Nokturn

Las płaczących brzóz

śniegiem osypany,

pościnał mi mróz

moje tulipany.

Leży u mych stóp

konająca mewa -

patrzą na jej trup

zamyślone drzewa.

Śniegiem zmywam krew,

lecz jej nic nie zgłuszy -

słyszę dziwny śpiew

w czarnym zamku duszy.

* * *

Oto mej duszy świątynia - z czarnych, jak miłość, marmurów,

gdziem lud spiżowych posągów zaklął nad głębią rozpaczy.

Niech wicher morski gra, niech strąca lwów - Poskramiaczy

w płynny wulkanów żar - w ogniowy pałac Ahurów.

Tu napowietrzny most z bolesnych krwawych stygmatów

między górami na morzu, jakoby nici pajęcze -

i tu Cię będę niósł, jak chmura porwaną tęczę,

na ten najwyższy cypl - w zorzy polarnej dwóch światów.

I Tobie oddam regiony, co w skalnych zboczach mej duszy,

jak ametysty lśnią : sny prerie : sny jak miesiąc w borze,

i tę ścieżynę modlitwy, którą szedł Chrystus raz w mroku.

A dla mnie to bezbrzeżne kraterów gasnących morze,

upiory świateł, wieczność, której już nic nie poruszy -

chyba ten Bóg - co przyszedł mię potępić - w Twoim wzroku.

* * *

Zahuczał wicher - wicher jesienny

nad moim sercem - sercem tułaczem -

i Anioł senny - Anioł Gehenny

już mnie powitał - powitał płaczem.

* * *

Nade mną leci w szafir morza

obłok, pojony mlekiem gór -

nade mną śpiewa ptaków chór -

motyl, kochanek lilij łoża...

A ja pod mrokiem łzy - kamienia

sączę swój ciemny jad -

lecz śmiać się będę z przerażenia

tego, kto zerwie kwiat.

* * *

Migocą złote pomarańcze

w odludnym czarnym salonie -

Ty upiór - rządzisz na tronie -

z miesiącem wchodzę ja - i tańczę.

Splecione kobry nad róż misą

nurzają jady w kryształ czarek -

wśród maurytańskich kolumn Wareg

mieczem wskazuje tam gdzie lwy są.

Miłosne krwawe pomarańcze

w letargu śniącej czarnej Diany -

o jęku, tylko raz słyszany !

Z miesiącem wszedłem tu i tańczę.

Inne teksty autora

Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński
Tadeusz Miciński