Wśród czarnych mórz
ogień w rubinie -
widzę w głębinie
Śniącą o wędrówce dusz.
Migocą żarze
na grobowcach gór -
płonęły nam twarze
miłością znad chmur.
Słońce z gór wezgłowia
kładło cień po cieniu -
wśród ludzkiego mrowia
zostałem w milczeniu.
Ach, dobrze - już mrok -
na chmurach popioły -
widzę Boga wzrok -
gdy strącił Anioły.
"Na księżycu czarnym wiszę
patrząc w gwiazd gasnących ciszę.
W mroku dumnym i bezgłośnym
ze strzaskaną harfą snów
płynę- szukam jej
nie odnajdę już."
"Oto mej duszy swiątynia-z czarnych, jak miłość, marmurów
gdziem lud spiżowych posągów zaklął nad głębią rozpaczy.
Niech wicher morski gra,niech strąca lwów- Poskramiaczy
w płynny wulkanów żar- w ogniowy pałac Ahurów.
Tu napowietrzny most z bolesnych krwawych stygmatów
między górami na morzu, jakoby nici pajęcze-
i tu Cię będę niósł jak chmura porwaną tęczę
na ten najwyzszy cypl-w zorzy polarnej dwóch światów
I Tobie oddam regiony, co w skalnych zboczach mej duszy
jak aetysty śnią: sny prerie; sny jak miesiąc w borze
I tę scieżynę modlitwy, którą szedł Chrystus raz w mroku
A dla mnie bezbrzeżne kraterów gasnących morze
upiory świateł, wieczność, której już nic nie poruszy
chyba ten Bóg-co przyszedł mnie potępić-w Twoim wzroku"
ogień w rubinie -
widzę w głębinie
Śniącą o wędrówce dusz.
Migocą żarze
na grobowcach gór -
płonęły nam twarze
miłością znad chmur.
Słońce z gór wezgłowia
kładło cień po cieniu -
wśród ludzkiego mrowia
zostałem w milczeniu.
Ach, dobrze - już mrok -
na chmurach popioły -
widzę Boga wzrok -
gdy strącił Anioły.
"Na księżycu czarnym wiszę
patrząc w gwiazd gasnących ciszę.
W mroku dumnym i bezgłośnym
ze strzaskaną harfą snów
płynę- szukam jej
nie odnajdę już."
"Oto mej duszy swiątynia-z czarnych, jak miłość, marmurów
gdziem lud spiżowych posągów zaklął nad głębią rozpaczy.
Niech wicher morski gra,niech strąca lwów- Poskramiaczy
w płynny wulkanów żar- w ogniowy pałac Ahurów.
Tu napowietrzny most z bolesnych krwawych stygmatów
między górami na morzu, jakoby nici pajęcze-
i tu Cię będę niósł jak chmura porwaną tęczę
na ten najwyzszy cypl-w zorzy polarnej dwóch światów
I Tobie oddam regiony, co w skalnych zboczach mej duszy
jak aetysty śnią: sny prerie; sny jak miesiąc w borze
I tę scieżynę modlitwy, którą szedł Chrystus raz w mroku
A dla mnie bezbrzeżne kraterów gasnących morze
upiory świateł, wieczność, której już nic nie poruszy
chyba ten Bóg-co przyszedł mnie potępić-w Twoim wzroku"