1. O twórczości Zbigniewa Herberta. Co łączy bohaterów utworów dramatycznych Zbigniewa Herberta? W: Proza, proza, proza. Tom VI,

Zbigniew Herbert

Mariusz Parlicki

 

Co łączy bohaterów utworów dramatycznych Zbigniewa Herberta?

 

              W rozważaniach na temat dramatów Zbigniewa Herberta nie sposób pominąć uwag, które odnoszą się do bohaterów tego dramatopisarstwa. Nie chodzi w tym wypadku o spostrzeżenia krytyków na temat poszczególnych postaci tych utworów, lecz o uwagi odnoszące się do głównych bohaterów.

              W powyższej pracy warto będzie zastanowić się nad cechami, które łączą głównych bohaterów tych dramatów. Warto będzie poszukać wspólnego mianownika dla: filozofa, poety, staruszki, młodego chłopca, i księgowego w średnim wieku. Należy zadać sobie pytanie, czy jest coś, jakaś idea, jakieś doświadczenie, które łączy  te jakże różnorodne na pierwszy rzut oka postacie. Przecież Herbert to twórca świadomy, a skoro tak, to należy przypuszczać, że dokonany przez niego dobór bohaterów nie rządzi się przypadkiem, lecz jest wyrazem konsekwencji twórczej.

              Andrzej Franaszek w książce poświęconej twórczości Zbigniewa Herberta[1] zwrócił uwagę, że tym, co łączy bohaterów herbertowskich utworów, w tym też dramatów, jest cierpienie. Zauważył, że „cierpienie, w wielości swoich wcieleń  i konsekwencji, staje się doświadczeniem centralnym”[2] dla bohaterów Herberta, a w konsekwencji dla czytelników, którzy pragną zrozumieć sens utworów autora „Jaskini...”. To bardzo cenna uwaga. Istotnie, lęki i obawy natury egzystencjonalnej Sokratesa, kalectwo Homera, samotne konanie staruszki w „Drugim pokoju”, doświadczenie brutalności życia i śmierć Lalka, a także pasmo nieszczęść będące udziałem bohatera „Listów naszych czytelników”, to wszystko można zamknąć w jednym słowie - cierpienie.

              Konsekwencją prezentacji bohaterów przez pryzmat cierpienia staje się obnażenie ich ułomności. Franaszek wskazał te zjawiska i zachowania, w których ułomność bohaterów Herberta się ujawnia. Obnażają ją oni poprzez rozpacz, która budzi się w nich, gdy dostrzegają nieprawość porządku, jakim rządzi się świat,  jak również wtedy, gdy myślą o nicości, o bólu, kalectwie, które karze im wątpić  w obecność sprawiedliwego Boga.[3] Warto tę myśl rozwinąć, wskazać te partie utworów Herberta, w których ujawnia się sugerowana przez Franaszka ułomność bohaterów.

              W „ Jaskini filozofów” Sokrates mówi do swoich uczniów:

      „Jest w nas krew jasna i ciemna. Jasna obmywa nasze ciało i krzepi je. Określa kształt człowieka. Gromadzi się pod czaszką. Ciemna bije głęboko  w piersi. Jest to źródło mętnych obrazów wróżbiarzy i poetów. Jeśli usłyszycie w sobie tętent, jest to głos ciemnego źródła. Kiedy dotrze do serca, nie ma ucieczki przed lękiem”. [4]

Franaszek w kontekście tego cytatu zauważył, że „ciemna krew to ciemna strona egzystencji- rozpacz, lęk”.[5] Za głos ciemnego źródła uznał badacz cierpienie, które nieustannie towarzyszy ludzkiemu losowi, kwestionuje jego sens i przypomina o śmierci. Sokrates w dramacie Herberta słyszy wyraźnie „głos ciemnego źródła”, jest w o wiele większym stopniu przelęknionym perspektywą śmierci człowiekiem, niż symbolem filozofa.

              Adekwatne do zachowania Sokratesa jest zachowanie Homera  w „Rekonstrukcji poety”. Również w wypadku antycznego wajdeloty Herbert zwrócił uwagę na fakt, że Homer jest tylko człowiekiem i swe tragedie przeżywa zwyczajnie, dramatycznie, po ludzku. W rekonstrukcji Homera szczególny nacisk położył Herbert na wyeksponowanie kalectwa, ślepoty poety i konsekwencji, które kalectwo to pociąga za sobą: lęku i rozpaczy:

      „Kiedy mam oczy zamknięte, uspokajam się ale trzeba je będzie  w końcu otworzyć. (...) Badam twarz. Wszystko jest na miejscu. Oczy też są  na miejscu. Obrzydliwe uczucie, gdy cię nagle opuszcza, coś najbardziej twego.”[6]

Apogeum osiąga rozpacz Homera, gdy okazuje się, że Zeus Cudotwórca, w którego świątyni poeta błagał o przywrócenie wzroku, okazuje się bezsilnym posągiem:

      „W nocy poszedłem do świątyni i powtórzyłem prośbę. Głos się owinął wokół kolumn, odbił się od pułapu i płasko upadł pod nogi. Wdrapałem się na ołtarz i dotknąłem twarzy boga. Usta miał zamknięte jak muszla. Był ślepy jak ja.”[7]

              Dramaty o tematyce współczesnej, to utwory, w których Herbert konsekwentnie konstruuje obraz bohatera cierpiącego i ułomnego. W „Drugim pokoju” bohaterem tym jest „To co jest za ścianą”- konająca staruszka. Choć nie wypowiada ani jednego słowa, choć nie pojawia się na scenie, to jednak ona jest głównym bohaterem, a jej samotność i śmierć głównym tematem tego dramatu. Zasadnicza różnica pomiędzy „Drugim pokojem”, a dramatami wymienionymi powyżej polega na tym, że w utworze o sublokatorskim mieszkaniu  cierpienie staruszki nie zostaje wyartykułowane przez nią samą, lecz jest zaznaczone działaniami i dialogami, które toczą małżonkowie - On i Ona. Ostatecznie zaś zaakcentowane cichą samotną śmiercią. Poprzez opozycję: młodość - starość zostaje w „Drugim pokoju” ukazana ułomność staruszki, a nawet szerzej - ułomność starości. Młode małżeństwo jest aktywne, perfidnie aktywne, jest młode i „piękne”, gdy tymczasem stara kobieta:

      „(...) Pewnie leży w łóżku. Ostatnio źle wyglądała. Nie ubierała się. Cały dzień w szlafroku. Skórę maiła żółtą i suchą. Ona już się pewnie nie poci i nie płacze. Śmierć- to wysychanie. (...). Nawet zaschły jej oczy.(...).Ostatnio bardzo wyłysiała. (...) I chodzi tak, jakby związana była sznureczkami. Pociągnąć mocniej, a wszystko się rozsypie.”[8]

Tak, jak w „Drugim pokoju” cierpienie i śmierć staruszki ujawniają się poprzez działania i dialogi, które toczą ze sobą On i Ona, tak też w „Lalku” możemy wyczytać je jedynie z relacji pozostałych osób dramatu, pochylonych nad zmaltretowanym ciałem zabitego kolegi:

      „Jakeśmy tam weszli Lalek leżał na stole bez niczego. Miał krwawą pręgę od brzucha aż do szyi. Brodę przywiązaną bandażem. (...) Patrzyłem  na niego. Zapach był zły...”[9]

Ten iście naturalistyczny opis jest na tyle sugestywny, że bezmiar cierpienia, które stało się udziałem Lalka nie jest trudny do uzmysłowienia. Słowa Matki jeszcze dobitniej go podkreślają:

      „Dobrym był dzieckiem - oni podeszli do stolika- grzecznie przeprosili – wyciągnęli w noc - bili po głowie – wszędzie - ludzie byli parę metrów - jego koledzy byli - nikt nie ratował - radio grało, pili - a on leżał parę metrów - oni nie wiedzieli - bili po głowie -  wszędzie - kto bił - nawet nie krzyknął - tego nie wiedzą”.[10]

Samotna śmierć w nieludzkich cierpieniach, udręczone męką ciało Lalka, to główny bohater tego dramatu. Może brzmi to paradoksalnie, jednak trup Lalka w III części dramatu kreuje w równym stopniu rzeczywistość dramatyczna, co sam Lalek w części I i II.

              W „Listach naszych czytelników”, w ostatnim utworze dramatycznym Zbigniewa Herberta po raz kolejny spotykamy bohatera, którego życie zostaje naznaczone piętnem cierpienia. Przejawami tego cierpienia są dla głównego bohatera tego utworu: śmierć żony, przymus zamiany mieszkania, w którym spędził całe życie, zmiana stanowiska pracy, a w konsekwencji zmiana zakładu pracy, która dokonuje się w wyniku fałszywych oskarżeń o nadużycia finansowe, utrata możliwości zaadoptowania dziecka, samotność, brak zrozumienia i pomocy ze strony przyjaciół, kolegów i wszelkiego typu instytucji, czy wreszcie osadzenie bohatera  na przymusowe leczenie w szpitalu psychiatrycznym. To, że wyniku takich doświadczeń księgowy z „Listów...” znoszący swe cierpienia wytrwale i z godnością, ostatecznie upada pod ich ciężarem, nie dziwi chyba nikogo. W końcu i tak wytrzymał wiele, a jest przecież nie jakimś herosem, tylko zwykłym człowiekiem: „uczciwy, skromny   i bez wyrazu.” [11] Ten zwykły człowiek musi uznać swoją bezsilność wobec okrutnych praw, którymi rządzi się świat: „Ja już do niczego nie byłem zdolny. Wrak.”[12]

              Andrzej Franaszek pisząc o cierpieniu bohaterów Herberta zauważył, że „Jeśli zatem życie można rozpiąć „między krzykiem narodzin, a krzykiem śmierci”- a przyglądanie się ludzkiej egzystencji prowadzi do wniosku, iż  krzykiem tym jest ona dogłębnie przeniknięta, to oddalenie od siebie cierpienia jest równoznaczne ze śmiercią - radykalną przemianą w kogoś innego.”[13] Uwaga ta jest kolejną, bardzo cenną sugestią, istotną dla rozważań na temat bohaterów dramatów autora „Epilogu burzy”, gdyż wszyscy oni przebywają tę drogę od krzyku do milczenia. Do milczenia rozumianego dwojako, jako śmierci lub jako wielkiej wewnętrznej przemiany osobowości, zachowania, działania. Pierwszy aspekt milczenia staje się udziałem Sokratesa, staruszki konającej w „Drugim pokoju” i Lalka. Drugi zaś reprezentuje postawa przyjęta przez Homera  w „Rekonstrukcji poety” i bohatera „Listów...”.

              Sokrates swą drogę od krzyku do milczenia ujmuje w wykładzie. Przedstawią ja alegorycznie:

      „Śniło mi się, że usnąłem na dnie kamiennego wąwozu. Była noc. Cisza. Nagle usłyszałem zbliżający się tętent. Rósł. Ktoś pędził aby mnie stratować. Naraz wszystko ucichło, jakby się oddaliło. Cisza.”[14]

To ujęcie teoretyczne potwierdza rzeczywistość dramatyczna. Sokrates po wypiciu cykuty zaczyna mówić. Mówi prędko, chaotycznie, aż wreszcie zaczyna bełkotać. Nagle bełkot się urywa i zapanowuje cisza.

              Tę samą drogę, którą od krzyku do milczenia pokonuje Sokrates, przebywa stara kobieta z „Drugiego pokoju”. Jej umieranie nie dociera jednak do nas w formie widocznego zdarzenia dramatycznego, a jedynie poprzez rozmowę, którą toczą ze sobą On i Ona:

              „ On

                            (...) Czy słyszałaś coś?

              Ona

                            Zdawało mi się, że ktoś krzyknął. Ale to pewnie na ulicy.

              On

                            Pewnie na ulicy.

              Ona

To był wysoki krzyk. Tak nawołują się młodzi. Może mi się w ogóle przesłyszało

              On

                            Prawdopodobnie. Zresztą tam się już nic nie dzieje.

              Ona

                            Myślisz, ze to koniec?

              On

                            Koniec czego?

              Ona

                            Sam powiedziałeś, że się już nic nie dzieje.

              On

                            To znaczy jest spokój.

              Ona

                            Raczej cisza. Jeszcze inna niż wczoraj. Jak przepaść.”[15]

              Podobnie jak w „Drugim pokoju”, tak też i w „Lalku” przejście bohatera  od krzyku do milczenia dokonuje się poza sceną. Jest ono jednak łatwe  do zrekonstruowania poprzez kontrast, jaki zarysowuje się pomiędzy II a III częścią tego dramatu- Lalek bawiący się w „Stodole” i jego trup na stole szpitalnej kostnicy, gwar zabawy, krzyki, beztroska i milczenie, smutek, powaga. Brat Lalka- Żuk tak samo, jak szekspirowski Hamlet odkrywa prawdę, że „reszta jest milczeniem”:

              „ G

                            (...) Żuk czesze Lalka i mówi.

              Żuk

Lalek powiedz, kto ci to zrobił. Powiedz, Lalek. Czemu nie mówisz? Bratu możesz wszystko powiedzieć.

              H

                            Potem odwraca się do nas i mówi:

              Żuk

                            On wszystko ze sobą zabrał”.[16]

              W „Rekonstrukcji poety” droga Homera od krzyku do milczenia została przedstawiona nie jako droga od życia do śmierci. W dramacie tym milczenie, które staje się udziałem Homera, to pogodzenie się bohatera ze swym losem, ze swym kalectwem:

          „ Bardzo ostrożnie zacząłem badać świat. Wszystko co dotychczas o nim wiedziałem było nieprzydatne. (...) Trzeba było poznawać na nowo, zaczynając nie od Troi, nie od Achillesa, ale od sandała, od sprzączki przy sandale, od kamyka potrącanego niedbale  na drodze”.[17]

Konsekwencją tego, ponownego oswajania świata staje się zmiana poetyki Homera. Poeta, który siedzi sam na najniższym stopniu świątyni Zeusa Cudotwórcy mówi:

          „Czasem myślę, że może uda mi się z nowych wierszy wyprowadzić nowych ludzi, którzy nie będą dodawali żelaza do żelaza, krzyku do krzyku, przerażenia do przerażenia. Można przecież ziarno do ziarna, liść do liścia, wzruszenie do wzruszenia. I słowo do milczenia”.[18]

              W „Listach naszych czytelników” krzyk jest synonimem walki  o prawdę, o pracę, o prawo do sprawiedliwej oceny, a milczenie to wyraz rezygnacji, bezsilności, klęski. W rozmowie z Dziennikarzem On tłumaczy swój krzyk: „Mówiłem Panu o tym. Ja już nie mogłem spokojnie więc zacząłem krzyczeć”.[19] Niestety, w „Listach...” nawet wykrzyczana prawda nie jest w stanie wygrać z oszczerstwami. Bohater musi się poddać: „Ja już do niczego nie byłem zdolny. Wrak.”.[20]

              Pisząc o bohaterze dramatów Herberta nie sposób pominąć uwag zawartych w felietonie Andrzeja Kijowskiego „Próby czytane. Bohater Herberta”.[21] Otóż Kijowski zauważył, że „Dramaty Herberta to redukcja do trupa, trup jest alternatywą rzeczywistości, która póty kłamie, póki trwa. Trup jest prawdziwy i uczciwy. Milczy,  nie rusza się i trzeba się z nim rzeczywiście liczyć, ponieważ człowiekowi grającemu swą komedię nie ułatwia gry”.[22] Istotnie, w dramatach Herberta w przypadku głównych bohaterów mamy do czynienia ze zjawiskiem redukcji do nieistnienia. Sokrates, zdaniem Kijowskiego, wita z radością tę redukcję. Poprzez spotkania z Wysłannikiem Rady, Żoną, Uczniami, Kolegą z klasy, Sokrates odrzuca kolejne maski, by ostatecznie w śmierci znaleźć „upragnione, zbawcze uprzedmiotowienie”.[23] Podobnie czyni Homer. Pozbywa się kolejno tego, co go otacza, wszystkiego,  co napisał, wszystkiego, w co wierzy. Pozbywa się siebie jako twórcy epopei, przedmiotu literackich badań:

          „ Siedzę na najwyższym stopniu świątyni Zeusa Cudotwórcy i  zachwalam mały palec, tamaryszek, kamyki. Nie mam uczniów, ani  słuchaczy. Wszyscy stoją zapatrzeni jeszcze w wielki pożar epopei. Ale to już dogasa. Niedługo zostaną tylko osmalone ruiny, które zdobędzie trawa. Ja jestem trawa.”[24]

Choć w omawianym dramacie Homer nie umiera, to jednak proces redukcji do trupa,  o którym pisze Kijowski, dokonuje się w ten sposób, że w gruzy zostaje obrócony utarty mit antycznego poety.

              W „Lalku” redukcja do trupa odbywa się stopniowo. Wpierw mamy  do czynienia z szerokim opisem miasteczka, poznajemy jego historię, socjologię i ekonomię. Następnie poznajemy poszczególnych mieszkańców, by ostatecznie zatrzymać się przy trupie tytułowego bohatera. Przy trupie, który „zostaje wyniesiony nad wszystko, wokół którego zgromadzeni ludzie wydają się piękniejsi i lepsi, który skupia na sobie miłość i poezję, który jest piękny i nieskończenie, ostatecznie prawdziwy”.[25] Poeta Teodor tak w swoim wierszu charakteryzuje tego trupa:

                            „(...) kiedy leży

                            w pochmurny sufit

                            twarz zwróciwszy

                            jest taki mądry i wyniosły...”[26]

              W „Listach naszych czytelników” redukcji zostaje poddane życie głównego bohatera. Wpierw umiera mu żona, później traci prawo do zajmowanego dotychczas mieszkania, zostaje opuszczony przez kolegów, zawodzi się na przyjacielu, traci dotychczas zajmowane stanowisko w pracy, a później i samą pracę, zostaje zamknięty w szpitalu wariatów, nie otrzymuje prawa do adopcji Piotrusia. W wyniku takich doświadczeń bohater „Listów...”- człowiek życiowo aktywny popada w apatię. Mówi o sobie: „Wrak”. Bohater traci wszystko to, co było dla niego istotne, cenne. Jego życie staje się namiastką życia. Pracę ma gorzej płatną, głupią i bez odpowiedzialności:

      „Ja nie mogę żyć bez czegoś poza moją pracą. Długo zastanawiałem się, gdzie mam wstąpić i zapisałem się do Polskiego Związku Filatelistów. Zbieram długie serie.”[27]

Bohater zbiera długie serie znaczków, tak długie, jak serie nieszczęść i upokorzeń, których doznał.

              Reasumując wnioski zaprezentowane powyżej należy stwierdzić, że wspólną cechą bohaterów dramatów Herberta jest to, że wszyscy oni zostają doświadczeni cierpieniem, wykazują naturalną ludzką ułomność w obliczu nieszczęść i śmierci, przechodzą drogę od krzyku narodzin do milczenia, które jest równoznaczne bądź ze śmiercią, bądź też z przemianą wewnętrzną.  Ta przemiana z kolei jest bądź efektem pogodzenia się ze swym kalectwem i ze światem (Homer), bądź też wynikiem degradacji (bohater „Listów...”). W przypadku wszystkich bohaterów omawianych dramatów mamy też do  czynienia z redukcją do trupa w znaczeniu dosłownym lub metaforycznym. W  tym pierwszym znaczeniu trupami stają się: Sokrates, Lalek i staruszka z „Drugiego pokoju”, natomiast w znaczeniu metaforycznym trupem staje się poddany przez Herberta zabiegowi demitologizacji utarty w kulturowej świadomości  wizerunek Homera, a także bohater „Listów naszych czytelników”, zniszczony przez tragiczny splot nieszczęść i okrucieństwo ludzi.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 



[1] A. Franaszek, Ciemne źródło. O twórczości Zbigniewa Herberta., Londyn 1998.

[2] Tamże, s. 10.

[3] Tamże, s. 10.

[4] Z. Herbert, Dramaty, Wrocław 1997, s. 31.

[5] A. Franaszek, op. cit., s. 9.

[6] Z. Herbert, op. cit., s. 68.

[7] Tamże, s. 71.

[8] Tamże, s. 84.

[9] Tamże, s. 146.

[10] Tamże, s. 147.

[11] Tamże, s. 166.

[12] Tamże, s. 163.

[13] A. Franaszek, op. cit., s. 225.

[14] Z. Herbert, op. cit., s. 31.

[15] Tamże, s. 94-95.

[16] Tamże, s. 149.

[17] Tamże, s. 73.

[18] Tamże, s. 75.

[19] Tamże, s. 163.

[20] Tamże, s. 163.

[21] A. Kijowski, Próby czytane. Bohater Herberta. W:„Dialog” 1972. nr 11.

[22] Tamże.

[23] Tamże.

[24] Z. Herbert, op. cit., s. 75.

[25] A. Kijowski, op. cit.

[26] Z Herbert, op. cit., s. 149.

[27] Tamże, s. 167.

Inne teksty autora

Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert
Zbigniew Herbert