Czerwona chmura pyłu wołała tamten pożar - zachód miasta za widnokrąg ziemi trzeba zburzyć jeszcze jedną ścianę jeszcze jeden ceglany chorał by znieść bolesną bliznę między okiem a wspomnieniem poranni robotnicy z białej kawy i szeleszczących gazet odchuchali świt i deszcz dzwoniący w rynnach umarłego powietrza stalową liną nabrzmiałym milczeniem wciągają banderę odgruzowanej przestrzeni opada chmura czerwonego pyłu przelot pustyni na wysokości zniesionych pięter wypłynęły okna bez ram gdy runie ostatnia stromość padnie ceglany chorał nic nie rujnuje marzeń o mieście które było o mieście które będzie którego nie ma
wpisz wiadomość