Księża wprowadzają chłopów na płaską wyżynę. Sadzają ich równo jak kartofle, wśród kwaśnych pagórków, na łagodnym stołku. Lipy się stroją i ronią liście.
Chłopi chcą księży wyprowadzić w pole. Bronią się księża białymi rączkami. Nie lubią tego pogańskiego siewu. Kto raz idzie do ziemi, nie powinien zakwitnąć. Lipy się stroją i ronią liście.
Tedy przekomarzania i targi z kościelnym Merkurym, żeby nie ciągnął za sznur, nie kołysał ciężkiego serca, nie straszył wron.