Opłotki w chwastach i psy na łańcuchu
aby nie mogły doskomleć księżyca
wspólna noc ludzi gadziny i chmielu
w czarnej zieleni na nawilgłym dnie
Ledwie wygony zaczną sino szarzeć
izba przystaje u skrzypiącej furty
zarankiem przeto chłopi idą na widnokrag
prowadzają chłopów ich ogromne buty
tykami chmielowymi pchają małe słońce