Pacyfik III (na kongres pokoju)
W jaskiniach nocy
na konarach grubych jak uzbrojone ręce
dojrzewa owoc który miażdży sen
śpiących cicho pod drzewami
sen jasnowłosych i bezbronnych
Owoc kołysze się
pęcznieje
alarmem metalowym dźwięczy
sinieje jak twarz nienawiści
Za chwilę uschnie gruba gałąź
owoc stoczy się dojrzały
na niedojrzałych jasne głowy
Poeta strażnik tych co śpią
zauroczony przez owoc grozy
drży i zaciska w drżących rękach
malutką trąbkę Eustachego
na której pięknie można wygrać
ranną pobudkę dla komarów