Literatura

Pica Pica L. (wiersz klasyka)

Zbigniew Herbert

od wczesnej wiosny
do późnej jesieni
rankiem
za oknem mojej sypialni
przelatuje
sroka
 
w annałach
kronikach
tablicach genealogicznych
zwana Pica Pica
z rodu kondotierów
krwawych i podstępnych
 
niech nas nie zwodzi
czystość kolorów
soczyste listowie nieba
niepokalana biel śniegu
 
tylko jej śpiew
śpiew grzechotnika
odsłania jej
 
prawdziwy charakter
morderczyni niemowląt
 
należałoby
powściągnąć zachwyt
przestrzegać
piętnować
rzucić klątwę
zedrzeć z niej
obłok zachwytu
którym osłania zbrodnię
wtrąca w wahanie
lekkomyślne dusze
 
co zatem czynić
co czynić wypada
 
-- ha
wiem co zrobię
 
wynajmę
księdza Jana Twardowkiego
piewcę rodzimego drobiu
jako Egzorcystę Natury
do specjalnych poruczeń
 
kiedy ksiądz
wyjdzie nagle z cienistego
konfesjonału zagajnika
ptaszysko może dostać
zawału serca ze strachu
i na miejscu skonać
 
zresztą księdzu przyda się także
trochę ruchu
na świeżym powietrzu
 

przysłano: 5 marca 2010

Zbigniew Herbert

Inne teksty autora

Przesłuchanie anioła
Zbigniew Herbert
Przesłanie Pana Cogito
Zbigniew Herbert
Węzeł
Zbigniew Herbert
Przedmioty
Zbigniew Herbert
Apollo i Marsjasz
Zbigniew Herbert
Piekło
Zbigniew Herbert
Kura
Zbigniew Herbert
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca