Strach, w ciemnościach przetrząsając rzeczy,
Nikłym blaskiem po siekierze wodzi.
Tuż za ścianą słychać stuk złowieszczy -
Co tam, szczury, widmo czy złodziej?
To się w dusznej kuchni pluska wodą,
To w podłodze klepki liczy rozeschnięte,
Z hebanową, połyskliwą brodą
Za okienkiem na strychu przemknie -
I zacicha, zły i zręczny niesłychanie.
Ukrył gdzieś zapałki, świecę zdmuchnął.
Już bym raczej wolała błyskanie
Wymierzonej w pierś moją lufy.
Już bym raczej na zielonym placu
Na szafocie nieoheblowanym
Przy okrzykach i przy jękach rozpaczy
Krwią czerwoną spłynęła z ran mych.
Gładki krzyżyk na sercu kładę:
Boże, przywróć mi spokój jedynie.
Mdląco słodki zapach rozkładu
Od chłodnego prześcieradła płynie.
27-28 sierpnia 1921, Carskie Sioło.
tłum. Seweryn Pollak