Tę ostatnią już rocznicę świętuj -
Zrozum, dzisiaj tak samo jak dawniej
W naszą pierwszą zimę - tę z diamentów -
Śnieżna noc się powtarza dokładnie.
Para spod cesarskich stajni wali
I pogrąża się Mojka w ciemność,
Księżyc - jak umyślnie - się nie pali,
I nie pojmę - dokąd idziemy.
Śród grobowców wnuka i dziadka
Ogród się zabłąkał nastroszony.
Wypłynąwszy w więziennych majakach
Pogrzebowo latarnie płoną.
Groźne lody na Marsowym Polu,
A Lebiaża w kryształach dokoła...
Jakąż z moją porównać mam dolę,
Jeśli w sercu i strach, i wesołość.
I trzepoce jak ptasie poświsty
Głos twój ponad moim ramieniem.
Niespodzianym ogrzany promieniem
Tak się ciepło srebrzy proch śnieżysty.
1938
tłum. Seweryn Pollak