Ty mego listu spiesznie w kąt nie ciskaj,
Do końca, miły mój przeczytaj go.
Dość już obcości. Chę wreszcie bliska
Być twoim sprawom, myślom, snom.
Nie chmurz się, nie spoglądaj taki gniewny,
Jestem jedyna, jestem twa.
Bo nie pastuszki, nie królewny
Ani też mniszki widzisz teraz twarz -
Mam szarą, codzienną sukienkę,
Obcasy schodzone do cna...
Gorący uścisk - ten jak przedtem -
W ogromnych oczach ten sam się czai strach.
Ty mego listu spiesznie w kąt nie ciskaj,
Nad dziwnym kłamstwem nie rozpaczaj, nie dręcz się,
A list ten w swej lichej walizce
Przechowaj gdzieś na samym dnie.