Literatura

"Piosenka popołudniowa" (wiersz klasyka)

Charles Baudelaire



Choć z tymi ostrymi brwiami
Niezbyt anielskie masz lico,
Ja i tak cię, czarownico
O spojrzeniu, które mami,

Wielbię, moja ty narwana,
Moja groźna namiętności!
Jak pełen bogobojności
Kapłan czci swego bałwana.

Włosy twe balsamem sycą
Pustynia, puszcza i gaje,
Twa głowa mi się wydaje
Zagadką i tajemnicą.

Wonność osnuwa przyjemna
Ciało twoje jak trybularz;
Nęcisz jak zmrok, i rozczulasz,
Nimfo gorąca i ciemna.

Ach, nawet umarłym tchnienie
Wracają pieszczoty twoje,
Jest nad miłosne napoje
Twe kocie rozleniwienie.

Wzajem wabią się z zapałem
Twoje plecy, piersi, biodra
Poduszek puszystość szczodra
Kocha twe pozy omdlałe.

Czasem - dlaczego, sam nie wiem -
Kiedy coś ciebie rozdrażni,
Rzucasz się, jak najpoważniej,
By gryźć i całować w gniewie.

I w śmiechu... Kąsasz mnie drwiąca,
Po czym westchnąwszy głęboko,
Na sercu kładziesz mi oko
Łagodne jak blask miesiąca.

Pod twe kształtne nóżki śniade,
Atłasowe pantofelki -
Radość mą i zachwyt wielki,
Geniusz mój i los mój kładę,

I duszę, co w barw twych wirze
Ozdrowiała i okrzepła!
O wieczna eksplozjo ciepła
Na moim czarnym Sybirze!


tłum. Józef Waczków


przysłano: 5 marca 2010

Charles Baudelaire

Inne teksty autora

Padlina
Charles Baudelaire
Albatros
Charles Baudelaire
Litania do Szatana
Charles Baudelaire
Do Czytelnika
Charles Baudelaire
Oddźwięki
Charles Baudelaire
Modlitwa
Charles Baudelaire
De profundis clamavi
Charles Baudelaire
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca