LXXXIV
Nieuniknione
I
Poczęta kędyś w nieba sferach
Idea, Postać czy Istota,
Upadła w sine Styksu błota,
Gdzie Nieb spojrzenie nie dociera;
Anioł, podróżnik urzeczony,
Który, gdy złuda wiedzie w sidła,
Zwalcza potężny czar straszydła,
Jak pływak piersią i ramiony
Rozbija wir, co w krąg się pieni,
Co go porywa - o żałości!
I pląsa sunąc wśród ciemności
A płynąc śpiewa jak szaleni;
Nieszczęśnik w kręgu strasznych czarów,
Co niedołężnie w mroku maca,
Szukając wyjścia, wciąż powraca
W rojny od żmij i wężów parów;
Skazaniec, co się nocą dręczy
Tuż nad otchłanią, w której głębi
Wilgoci woń się w mroku kłębi,
A on w dół schodzi bez poręczy,
Poczęta kędyś w nieba sferach Idea, Postać czy Istota, Upadła w sine Styksu błota, Gdzie Nieb spojrzenie nie dociera; Anioł, podróżnik urzeczony, Który, gdy złuda wiedzie w sidła, Zwalcza potężny czar straszydła, Jak pływak piersią i ramiony Rozbija wir, co w krąg się pieni, Co go porywa - o żałości! I pląsa sunąc wśród ciemności A płynąc śpiewa jak szaleni; Nieszczęśnik w kręgu strasznych czarów, Co niedołężnie w mroku maca, Szukając wyjścia, wciąż powraca W rojny od żmij i wężów parów; Skazaniec, co się nocą dręczy Tuż nad otchłanią, w której głębi Wilgoci woń się w mroku kłębi, A on w dół schodzi bez poręczy,
Gdzie nań czyhają lepkie gady,
Wlepiając fosforyczne oczy:
Ich blask noc jeszcze bardziej mroczy,
Cielsk tylko widać zarys blady;
Okręt przez podbiegunne lody
Jak w kryształową sieć ujęty,
Gdy przesmyk jakiś go przeklęty
Przywiódł aż na ten kres swobody;
Oto symbole, obraz ścisły
- Nieunikniona dola cała -
Stąd widać, że gdy Diabeł działa,
Umie wykonać swe zamysły