Zamilcz, Boleści moja, poskrom swoje żale,
Pożądałaś wieczora - oto na nas spływa.
Miasto już spowinęły gęste mroku fale,
Jedni w nim oddychają, innym trosk przybywa.
Oto nikczemną tłuszczę coraz to zuchwalej
Bodzie Żądza rozkoszy, dzika i złośliwa,
I czerń w objęcia grzechu brnie dalej i dalej...
Chodźmy stąd, nic tu po nas, moja Boleściwa.
Popatrz: z balkonów nieba dawno zgasłe lata
Wychylają się w dziwnych, staroświeckich szatach,
Z głębiny wód wyłania się Żal uśmiechnięty,
Dogasające Słońce pod arkadą kona,
I niczym długi całun na Wschodzie rozpięty,
Powoli ku nam zbliża się Noc upragniona.
tłum. Maria Leśniewska