Znowu mieszkamy nad samą zatoką,
i przepływają obłoki nad nami,
i wciąż warkocze współczesny Wezuwiusz,
i siwy pył osiada po zaułkach,
i szyby w oknach zaułków się trzęsą.
Pewnego dnia i nas zasypie popiół.
Jakże bym chciał w ostatniej tej godzinie
na peryferie wyjechać tramwajem,
do ciebie wejść,
i jeśli za kilkaset lat
ktoś przyjdzie odkopywać nasze miasto,
to chciałbym, żeby mnie odnaleziono
tkwiącego w twoich ramionach na wieki,
zasypanego przez nowe popioły.
listopad 1961
i przepływają obłoki nad nami,
i wciąż warkocze współczesny Wezuwiusz,
i siwy pył osiada po zaułkach,
i szyby w oknach zaułków się trzęsą.
Pewnego dnia i nas zasypie popiół.
Jakże bym chciał w ostatniej tej godzinie
na peryferie wyjechać tramwajem,
do ciebie wejść,
i jeśli za kilkaset lat
ktoś przyjdzie odkopywać nasze miasto,
to chciałbym, żeby mnie odnaleziono
tkwiącego w twoich ramionach na wieki,
zasypanego przez nowe popioły.
listopad 1961