choroba?

Charles Bukowski

owszem, romantyk ze mnie, przesadnie sentymentalny,

uprawiam cos w rodzaju kultu bohaterów

i nie będę się za to

kajał.

ale wielbię Hemingwaya

gdy u kresu wytrzymałości

wtyka sobie

lufę strzelby w drżące

usta;

i myślę,

jak Van Gogh odciął sobie kawałek ucha

dla kurwy

a potem wykończył się

w szczerym polu;

a znów Chatterton wypił truciznę

na szczury (nadzwyczaj bolesna śmieć

nawet dla

plagiatora);

Ezre Pounda wleczono

zakurzonymi ulicami Włoch w klatce

a później zamknięto w

domu wariatów;

Celine'a okradali, wygwizdywali, dręczyli

Francuzi;

albo Fitzgerald: kiedy wreszcie przestał pić, zaraz

padł martwy;

Mozart skończył w zbiorowej mogile;

Beethoven ogłuchł;

Bierce znikł wśród meksykańskich pustkowi;

Hart Crane skoczył przez reling prosto w

śrubę napędowa;

Tolstoj uznał Chrystusa i rozdał

majątek

biedakom;

T. Lautrec

z tym swoim niekształtnym ciałem

karla

i doskonale rozwiniętym

duchem

rysował wszystko, co

widział

i jeszcze dużo więcej;

D.H. Lawrence

umarł na gruźlicę

i sam sobie zbudował Statek Śmierci

pisząc swoje

ostatnie

wspaniale wiersze;

Li Po

swoje wiersze

podpalał

i puszczał z prądem

rzeki

 

Sherwood Anderson umarl

 

na zapalenie otrzewnej

połknąwszy

wykałaczkę

(na przyjęciu

pil

martini

kiedy nagle

wpadła mu w gardło oliwa

razem z wykałaczka);

Wilfred Owen zginął

na pierwszej Wielkiej Wojnie

próbując

ocalić świat dla Demokracji;

Sokrates z uśmiechem

wypił

cykutę;

Nietsche oszalał;

De Quincey wciągnął się w opium;

Dostojewski stanął z zawiązanymi oczami przed

plutonem egzekucyjnym;

Hamsun zjadł kawałek własnego

ciała;

Harry Crosby i jego kurwa

popełnili samobójstwo

trzymając się za ręce

Czajkowski próbował

uciec przed własnym homoseksualizmem

żeniąc się z prima-

donna;

Henry Miller na starość

opętany był

młodymi

Azjatkami;

John Dos Passos z

 

zajadłego lewicowca

stal się ultrakonserwatywnym

republikaninem;

Aldous Huxley po

narkotykach miewał

wizje i

zgarniał

urojone bogactwa;

Brahms za młodu

pracował nad swoim ciąłem

żeby było

potężne

bo uważał

ze sam umysł

to nie

dość;

Villonowi zakazano wstępu do Paryża

nie za to, co myślał

tylko za to, ze był

złodziejem;

Thomas Wolfe uważał, ze nie może

wrócić do domu

póki nie

zdobędzie

sławy;

albo Faulkner:

kiedy rano odbierał pocztę

oglądał kopertę pod

światło

i jeżeli nie widział

czeku

to ja

wyrzucał;

William Burroughs

zastrzelił

własna

żonę

(nie trafił w

jabłko

na jej

głowie);

Norman Mailer swoja

dźgnął nożem; obeszło

się bez jabłka;

Salinger nie wierzył

ze dla świata warto

pisać;

 

Jean Julius Christian Sibelius

 

dumny I piękny Czlowiek

kompozytor potężnej muzyki

po czterdziestych urodzinach

ukrył się i odtąd

rzadko go

widywano;

nikt nie wie na pewno

kim był

Szekspir;

życie nocne zabiło Trumana

Capote;

Allen Ginsberg

poszedł w profesor;

William Saroyan ożenił się 2 razy

z ta sama kobieta

(ale wtedy już i tak

zmierzał

donikąd);

z Johna Fante nóź

chirurga odkrawał

plasterki

na moich

oczach;

Robinson Jeffers

(najnudniejszy z poetów)

pisał

błagalne listy do wpływowych osobistości.

 

 

oczywiście można by tak dalej

wyliczać

mógłbym mnożyć

przykłady

lecz nawet ja

(chociaż romantyk)

pomału zaczynam się

męczyć.

 

 

ale wszyscy ci ludzie

- dawniej i teraz – tworzyli i tworzą

nowe światy dla

reszty z nas

mimo ognia i mimo lodu

mimo

wrogości rządów

mimo wrodzonej nieufności mas

tylko po to, żeby umierać

pojedynczo

i zazwyczaj

w osamotnieniu.

należy ich podziwiać

za odwagę

za cały ten trud

za to, co w nich najlepsze i

najgorsze.

niezła banda!

to z nich bije światło!

to z nich bije radość!

 

 

wszystko to są

bohaterowie

za których możesz dziękować losowi

i podziwiać ich z daleka

budząc się co rano

ze swoich zwyczajnych snów.