***

Michaił Lermontow

Nadejdzie dzień - przez ludzi potępiony,
Obcy w kraju ojczystym.
Na miejscu kaźni - dumny, choć wzgardzony,
Stanę sie duchem czystym.
Winny przed światem, ale nie przed tobą,
Czekam godziny kaźni;
Cóż śmierć - Gdy serca nasze nie zawiodą,
To śmierć ich nie ujarzmi.
Miłość zwycięży przesąd i pogardę,
Bo jest taka część świata,
Gdzie nie odbierze szczęścia niecnym żartem,
Jak tutaj, brat od brata.
A kiedy wieść nadejdzie okrwawiona
Krwią mojego męczeństwa
I klaskać będzie tłuszcza upojona
Radością ze zwycięstwa,
Wtedy niech jedna choć łza twoja drżąca
Rozpłacze się nad prochem
Tego, kto w oczach twych, bardziej niż słońca,
Ze wstrzymywanym szlochem
Szczęścia młodości wyglądał błaganie;
Kto przed toba otworzył
Głębię swej duszy i wszystkie męczarnie,
Jakie dla siebie stworzył.
Ale jeżeli moje pohańbienie
Jedynie śmiech twój wzbudzi
I będziesz drwiła nad skrzywdzonym cieniem
Szyderstwem innych ludzi,
Nie zaznasz łaski. Jak czerw do twej duszy
Przylgnę, trując marzenia,
I chwila szczęścia, jak wieczność katuszy,
Będzie nie do zniesienia.
Będziesz minioną swą beztroskę śniła,
I życia każdą postać,
Przez wieczność będziesz do życia tęskniła,
Nie mogąc zmartwychpowstać.

Inne teksty autora

Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow