DO

Michaił Lermontow

Już się przed tobą nie ukorzę,
Uśmiech ni wyrzut mnie nie zmyli.
Władzy nade mna mieć nie możesz,
Jesteśmy obcy od tej chwili.
Tys zapomniała, że swobody
Nigdy nie oddam za złudzenia;
Dość, że poświęcił wiek swój młody
Na twe uśmiechy, twe spojrzenia.
I tak zbyt długom w tobie widział
Nadzieję młodych dni. W pogardzie
Świat mając, jam go znienawidził,
By ciebie kochac jeszcze bardziej.
Kto wie, te chwile, co spędzałem
Pokornie u stóp twoich, miła,
Może natchnieniu urywałem!
A tyś je na co obróciła?
Może myśl boską by podjęło
Serce, przez ducha wsparte dzielność,
Światu bym dał cudowne dzieło,
A on mi za to nieśmiertelność? -
Czemuś mówiła, że zastąpisz
Wieńce swych czułych ramion splotem?
Czemuś nie była od początku
Tym, czym zostałaś dla mnie potem?
Jam dumny!... żegnaj! myśl o innym,
Może o nowym ukochanym -
Bo ja za skarby świata nigdy
Już niewolnikiem nie zostanę.
Może wyruszę w obce kraje,
W góry Południa gdzieś ogromne;
Ale zbyt znamy się nawzajem:
Ty mnie, ja ciebie nie zapomnę.
Od dzisiaj rzucam sie w rozkosze,
Każdej przysięgne najgoręcej,
Z każdą pośmieję sie po troszę,
Lecz z żadną płakać nie chcę więcej.
Będę nikczemnie zwodził wtedy,
Żeby nie kochać, jak kochałem -
Jakże szanować mam kobiety,
Skoro anioły są niestałe?
Jam gotów był na śmierć, na mękę,
Całemu światu dać wyzwanie -
Szaleniec! - by twą młodą rękę
Uścisnąć, choć na pożegnanie!
Nie znając zdrady złej, podstępnej,
Duszę swą tobie oddawałem. -
Czy znałaś takiej duszy cenę?
Znałaś - lecz ciebie ja nie znałem!

Inne teksty autora

Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow
Michaił Lermontow