Samotna w niebie
Gwiazda się pali,
Wabi do siebie
Mój umysł z dali;
Mkną do niej w gości
Sny moje z ziemi,
Bo blask radości
Z wysoka śle mi!
Blask ten widziałem
W źrenic spojrzeniu,
Które kochałem
Wbrew przeznaczeniu;
Dla cierpień były
Najsłodszym lekiem,
A blaskiem lśniły
Równie dalekim.
Sen oczy kleił,
Lecz nie zmrużyłem,
I bez nadziei
Ku nim patrzyłem.
Gwiazda się pali,
Wabi do siebie
Mój umysł z dali;
Mkną do niej w gości
Sny moje z ziemi,
Bo blask radości
Z wysoka śle mi!
Blask ten widziałem
W źrenic spojrzeniu,
Które kochałem
Wbrew przeznaczeniu;
Dla cierpień były
Najsłodszym lekiem,
A blaskiem lśniły
Równie dalekim.
Sen oczy kleił,
Lecz nie zmrużyłem,
I bez nadziei
Ku nim patrzyłem.