Staruszki u oceanu
Nad groźne morze chodzą co dzień
staruszki otulone w chustki
na nogach zwątlonych i kruchych.
U brzegu same zasiadają
rąk nie zmieniając ani oczu,
chmur nie zmieniając ani ciszy.
Bezwstydne morze pęka, rwie,
nanosi całe góry trąbek,
potrząsa swoją byczą brodą.
Stare kobiety siedzą ciche,
i jakby z łodzi przezroczystej
obserwują terror fal.
Dokąd chcą pójść i gdzie już były?
Ze wszystkich kątów przybywają,
przychodzą od naszego życia.
Dzisiaj posiadły ten ocean,
chłód jego i żarliwą pustkę,
samotność jego płomienistą.
Z wszystkich przeszłości tu przychodzą,
z domów niegdyś znamienitych
i od rozpalonych zmierzchów.
Na morze patrzą, lub nie patrzą,
na piasku znaki piszą laską,
morze im mąci kaligrafię.
Staruszki wolno się dźwigają,
stają na cienkich, ptasich nóżkach,
podczas gdy rozhukane fale
nago na wietrze płyną dalej.
Nad groźne morze chodzą co dzień
staruszki otulone w chustki
na nogach zwątlonych i kruchych.
U brzegu same zasiadają
rąk nie zmieniając ani oczu,
chmur nie zmieniając ani ciszy.
Bezwstydne morze pęka, rwie,
nanosi całe góry trąbek,
potrząsa swoją byczą brodą.
Stare kobiety siedzą ciche,
i jakby z łodzi przezroczystej
obserwują terror fal.
Dokąd chcą pójść i gdzie już były?
Ze wszystkich kątów przybywają,
przychodzą od naszego życia.
Dzisiaj posiadły ten ocean,
chłód jego i żarliwą pustkę,
samotność jego płomienistą.
Z wszystkich przeszłości tu przychodzą,
z domów niegdyś znamienitych
i od rozpalonych zmierzchów.
Na morze patrzą, lub nie patrzą,
na piasku znaki piszą laską,
morze im mąci kaligrafię.
Staruszki wolno się dźwigają,
stają na cienkich, ptasich nóżkach,
podczas gdy rozhukane fale
nago na wietrze płyną dalej.