To jest Hanka
a ja jestem wariat
tak się mijamy
Ja wybrałem szpital
bo moi mali bracia
we wnętrznościach grzebali
Zresztą ja nic nie pamiętam
Moi bracia
oni byli uśmiechnięci
oni byli okrutni
trzymali w rękach kwiaty
to zdaje się były noże
to zdaje się
były małe pszczoły złote
Zresztą ja nie wiem
może oni mieli dobre serca
i okazywali je na żądanie
Ale ja nie żądałem
teraz Hankę prosić
odważę się
W tym miejscu
jest bezpiecznie
ja liczę wciąż od nowa
Hanki białe włosy
albo jak różaniec
przebieram płytki korytarza
albo głaszczę moją głowę
to jest Hanki głowa
więc ją głaszczę
i mówię do niej:
wiesz jest mała radość
która rośnie
i jest coraz większa
to jest bańka szklana
w której siedzą coraz mniejsi
moi bracia okrutni
Inne teksty autora
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek
Rafał Wojaczek