PAOLO LANFRANCHI (tworzył w latach ok. 1265 – ok. 1300)
Ogni meo fatto per contrario faccio…
Ogni meo fatto per contrario faccio
E di niente d’intorno mi guardo:
L’estate son piú freddo che no è ‘l ghiaccio,
L’inverno del gran calor tutto ardo.
S’eo ò lettera de gioia, sí la straccio;
Se di dolore, la repogno e guardo;
Chiunca è mio amico sí minaccio;
Se mi saluta, sí me fier d’un dardo.
Credo che Dio insieme e la Natura
Erano irati quando mi crearo
E transformo[r]mi d’ogni creatura.
Però il lor non gittaron in paro:
L’alma che mi derono clara e pura
Già mai non l’averanno in suo reparo.
Wszystko, co czynię, czynię przez przekorę…
Wszystko, co czynię, czynię przez przekorę
I na nic żywcem nie zważam dokoła:
Drżę cały z zimna w najgorętszą porę,
Wielkim płomieniem w zimie płonę zgoła.
Drę list, gdy niesie wiadomość wesołą,
Gdy smutną, wtedy zostawiam go cało,
Wygrażam wszystkim moim przyjaciołom,
Kto mnie pozdrowi, rani niby strzałą.
W to tylko wierzę, że Bóg wraz z Naturą,
Gdy mnie tworzyli, byli rozgniewani
I przez to żyję w tak odmiennym stanie.
Ich rzut pechowy ściągnął na mnie urok
I dusza, wcześniej tak jasna i czysta,
Już nie odwiedzi więcej ich siedliska.
przełożył Maciej Froński
Ogni meo fatto per contrario faccio…
Ogni meo fatto per contrario faccio
E di niente d’intorno mi guardo:
L’estate son piú freddo che no è ‘l ghiaccio,
L’inverno del gran calor tutto ardo.
S’eo ò lettera de gioia, sí la straccio;
Se di dolore, la repogno e guardo;
Chiunca è mio amico sí minaccio;
Se mi saluta, sí me fier d’un dardo.
Credo che Dio insieme e la Natura
Erano irati quando mi crearo
E transformo[r]mi d’ogni creatura.
Però il lor non gittaron in paro:
L’alma che mi derono clara e pura
Già mai non l’averanno in suo reparo.
Wszystko, co czynię, czynię przez przekorę…
Wszystko, co czynię, czynię przez przekorę
I na nic żywcem nie zważam dokoła:
Drżę cały z zimna w najgorętszą porę,
Wielkim płomieniem w zimie płonę zgoła.
Drę list, gdy niesie wiadomość wesołą,
Gdy smutną, wtedy zostawiam go cało,
Wygrażam wszystkim moim przyjaciołom,
Kto mnie pozdrowi, rani niby strzałą.
W to tylko wierzę, że Bóg wraz z Naturą,
Gdy mnie tworzyli, byli rozgniewani
I przez to żyję w tak odmiennym stanie.
Ich rzut pechowy ściągnął na mnie urok
I dusza, wcześniej tak jasna i czysta,
Już nie odwiedzi więcej ich siedliska.
przełożył Maciej Froński