Ta niska sosna na bagnie trzyma koronę w górze: ciemną szmatę.
A to co widać to nic
w porównaniu z korzeniami tym rozcapierzonym, skrycie pełznącym, nieśmiertelnym albo wpół śmiertelnym
systemem korzeniowym.
Ja ty ona on też się rozgałęziamy.
Poza to czego się chce.
Poza Metropolis.
Z mlecznobiałego letniego nieba spada deszcz.
Czuję jakby moich pięć zmysłów podłączono do innego stworzenia
poruszającego się tak zawzięcie
jak biegacze w jasnych strojach na stadionie, gdzie ciemność spływa rzęsiście.
A to co widać to nic
w porównaniu z korzeniami tym rozcapierzonym, skrycie pełznącym, nieśmiertelnym albo wpół śmiertelnym
systemem korzeniowym.
Ja ty ona on też się rozgałęziamy.
Poza to czego się chce.
Poza Metropolis.
Z mlecznobiałego letniego nieba spada deszcz.
Czuję jakby moich pięć zmysłów podłączono do innego stworzenia
poruszającego się tak zawzięcie
jak biegacze w jasnych strojach na stadionie, gdzie ciemność spływa rzęsiście.